Mateusz Borowicz zaliczył groźnie wyglądający upadek po wygraniu pierwszego wyścigu podczas niedzielnych zawodów Nice Cup. Za metą reprezentant MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia upadł pod bandą. - Uderzyłem się bardzo mocno w głowę. Odczułem skutki tego upadku. Kręciło mi się w głowie. Myślałem nawet, żeby wycofać się z tych zawodów - mówił wówczas Borowicz.
[ad=rectangle]
Co ciekawe, Borowicz wygrał kolejne cztery wyścigi serii zasadniczej i z kompletem punktów pewnie awansował do wielkiego finału I rundy Nice Cup grupy północnej. W decydującym wyścigu przegrał z Oskarem Ajtnerem-Gollobem. - Biorąc pod uwagę ten mój upadek po zakończonym pierwszym wyścigu, jestem bardzo zadowolony z drugiego miejsca w tych zawodach - podsumował Borowicz.
Niestety, szczegółowe badania w szpitalu wykazały, że Mateusz Borowicz odjechał niedzielne zawody z poważną kontuzją. - Mateusz ma pęknięte kręgi szyjne. Czeka go teraz około 4-5 tygodni przerwy. Do Rybnika pojedziemy poważnie osłabieni. Zabraknie go także w meczu z Lokomotivem Daugavpils w Ostrowie - powiedział Mirosław Wodniczak.
MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia zmuszona jest teraz korzystać z dwójki juniorów: Rafała Malczewskiego i Oskara Ajtnera-Golloba. Kontuzję leczy także Norbert Krakowiak, który na jednym z treningów złamał nogę i czeka go do sześciu tygodni przymusowej pauzy.