Dominik Kubera zaliczył w niedzielę ligowy debiut, lecz nie w barwach macierzystej Fogo Unii, a występując jako gość w Polonii Bydgoszcz. Debiutancka trema go nie zjadła. W trzech startach wywalczył pięć punktów i dołożył cegiełkę do zwycięstwa swojego zespołu nad Łączyńscy-Carbon Startem Gniezno. Równie dobrze spisał się cztery dni wcześniej w eliminacjach MIMP w Opolu. Startując po raz pierwszy na tamtejszym torze, wywalczył awans do finału, czym był bardzo zaskoczony.
[ad=rectangle]
To wynik o tyle godny uwagi, że Kubera początek sezonu stracił na leczenie urazu i dopiero w pierwszych dniach czerwca wrócił do treningów. - Obojczyk już nie daje się we znaki, choć jak na niego patrzę, to jest trochę większy od drugiego. Teraz prawemu jest głupio, że jest taki mały - mówił ze śmiechem 16-latek. - Jestem pozytywnie naładowany. Powrót po dwumiesięcznej kontuzji wypadł okazale. Niestety, ominęły nas eliminacje, między innymi te do Brązowego Kasku. Ale co zrobić, trzeba jechać, nabywać doświadczenia i rozwijać się.
Podczas opolskiego turnieju w leszczyńskim obozie dało się zauważyć sielankową wręcz atmosferę, budowaną nie tylko przez trenerów, ale przede wszystkim przez samych zawodników, którzy udzielali sobie wskazówek. - Pomógł mi klan Pawlickich: "Piter" oraz jego tata Piotr senior - wyjaśniał Kubera. - Ceni się u takich ludzi, że chcą pomóc. Nie przechodzą obok ciebie obojętnie i nie mówią: "A, dobra, jedź tam", tylko zwracają uwagę i podpowiadają.
Leszno słynie z efektywnego szkolenia młodzieży. Przyszłość drużyny rysuje się ciekawie. Podstawowym juniorem Unii jest 17-letni Bartosz Smektała, który rywalizuje o miejsce w składzie z o rok młodszym Kuberą. Za talent uważany jest Marek Lutowicz, a stałe postęp czyni wypożyczony do Wandy Kraków Daniel Kaczmarek. - W Lesznie wszyscy są zafascynowani żużlem. To tradycja praktykowana od pokoleń - komentuje Kubera. - Chłopcy przychodzą do szkółki, próbują swoich sił. Oczywiście nie każdy ma tę smykałkę i nie każdemu udaje się przebić. Myślę, że tylu utalentowanych wychowanków to głównie zasługa trenerów: Romana Jankowskiego oraz Adama Skórnickiego. Cały czas nas wspierają. Mówią, co było źle, i co można jeszcze poprawić. My, zawodnicy, też się dobrze rozumiemy. W parkingu jesteśmy rodziną i budujemy team-spirit.
Zawodnicy żużlem interesują się zwykle od dziecka. Nie inaczej jest w przypadku Kubery. - Zaczęło się, gdy miałem siedem lat - tłumaczy. - Byłem takim małym knypkiem i powiedziałem: "Tata, chciałbym na motorze pojeździć". On odparł: "Synu, jesteś jeszcze za młody. Ledwo żeś od ziemi odrósł i chcesz na motorze jeździć?". W końcu brat namówił go, by kupił nam motorynkę, taką o najmniejszej pojemności. I jeździłem sobie wokół domu, po podwórku. Rozwalałem drzewka, mama bardzo krzyczała, ale zapewniałem ją, że kiedyś je odkupię. I do dziś nie odkupiłem... Lepiej jej o tym nie przypominać (śmiech). Wtedy to była zabawa i w sumie nadal się żużlem bawię. Jeszcze mi się to znudziło i myślę, że nie znudzi przez następne kilkanaście lat.
Brawo wielkie słowa uznania za kolejny(trzeci dzisiaj) błąd:-)
SF portal w którym pracują amatorzy:-)
Trochę też "odcierpiał".
Będzie jeszcze z niego żużlowiec.