Mariusza Puszakowskiego spotkać można było podczas toruńskiej rundy SEC. Kontuzjowany żużlowiec może poruszać się już o kulach, ale nie wyrokuje jeszcze, kiedy będzie w stanie wrócić do ścigania. - Wszystko zależy od tego, jak będzie przebiegał zrost tej złamanej kości. Pierwsze prześwietlenia w lipcu powiedzą już coś więcej. Na pewno nie będę robił nic na siłę. Jeśli lekarze uznają, że nie ma sensu wracać na tor w tym sezonie, to odpuszczę, a jeśli będzie na to szansa, to spróbuję. Czas pokaże - wyjaśnia "Puzon".
[ad=rectangle]
Żużlowiec Orła Łódź nabawił się kontuzji na jednym z treningów. Kilkanaście dni później podobny uraz podczas półfinału DPŚ dopadł Jarosława Hampela. - Serdecznie pozdrawiam Jarka i życzę mu powrotu do zdrowia. Wiem, ile się musiał wycierpieć, bo sam to przeżyłem. Najgorszemu wrogowi nie życzę takiego bólu. Miałem w swojej karierze już różne złamania, ale kość udowa to najgorsze, co może spotkać żużlowca. Trzeba sporo wycierpieć. Ja w tym nieszczęściu miałem jeszcze tyle szczęścia, że byłem od razu operowany, dlatego też to szybkie działanie lekarzy trochę uśmierzyło mi ból - dodaje Mariusz Puszakowski.
Brak "Puzona" mocno osłabił Orła Łódź. Jeden z liderów drużyny wierzy, że jego koledzy nie poddadzą się i jeszcze powalczą o czołową czwórkę. - Przed Orłem ciężkie mecze, bo do Łodzi przyjedzie ligowa czołówka. Trzymam kciuki za zespół, ale wiem, że będzie trudno dostać się do czwórki. Na przekór wszystkiemu, może się jednak uda - kończy z uśmiechem Puszakowski.
Mariusz Puszakowski: Najgorszemu wrogowi nie życzę takiego bólu
Mariusz Puszakowski powoli wraca do zdrowia po feralnej kontuzji złamania kości udowej. Może się już poruszać o kulach, ale czeka go jeszcze długa rehabilitacja.