- Rywalizacja w PGE Ekstralidze jest w dalszym ciągu ciekawa. Do samego końca na pewno potrwa walka o awans do play-off. Na ten moment widzę trzy drużyny, których pewniakami bym nie nazwał, ale daje im na to zdecydowanie większe szanse niż reszcie. W mojej ocenie są to: Fogo Unia Leszno, KS Toruń i Betard Sparta Wrocław. Nie potrafię natomiast wskazać tego czwartego. To zadanie szalenie trudne. Nie wiem, jak pojedzie Tarnów, co bez lidera zrobi Falubaz i czy lwi pazur pokaże jeszcze Stal Gorzów - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.
[ad=rectangle]
Były prezes gorzowskiego klubu twierdzi również, że z gry powoli odpada MRGARDEN GKM Grudziądz, który w ostatniej kolejce przegrał na własnym torze z Fogo Unią Leszno. Nie brakuje opinii, że grudziądzanom zabrakło atutu własnego toru i to w dużej mierze z tego powodu znaleźli się w trudnej sytuacji. Komarnicki stawia jednak inną diagnozę. - Grudziądzanie chyba rzeczywiście powoli odpadają z walki. Uważam, że cały ich problem bierze się z braku juniorów. Reszta drużyny jest naprawdę ciekawa. Proszę jednak spojrzeć, jak pod względem młodzieżowym odstają od innych. W wielu ekipach młodzież potrafi zdobywać kilkanaście punktów w meczu. Zera juniorów grudziądzkiej mocno przy tym uderzają. W mojej ocenie, właśnie z tego powodu są na prostej drodze do spadku z PGE Ekstraligi - podkreśla Komarnicki.
Nasz rozmówca jest jednak przekonany, że ewentualny brak realizacji celu sportowego, nie wpłynie negatywnie na przyszłość grudziądzkiego żużla. - W Grudziądzu mają bardzo mocne podstawy i są w stanie szybko wrócić do PGE Ekstraligi, jeśli z niej rzeczywiście spadną. Po pierwsze, stoi za nimi prezydent, który jest człowiekiem sportu. To wielka wartość dodana. Myślę też, że większość tego składu są w stanie utrzymać. Wtedy będą od razu gotowi także pod względem sportowym. Po trzecie, nic im nie grozi, bo to miasto jest zbyt zakochane w żużlu, żeby odpuścić sobie na długie lata jazdę w gronie najlepszych. Z drugiej jednak strony akurat ja doskonale wiem, jak trudne są powroty do elity. Sam walczyłem o to kilka lat i długo byłem na kolanach - dodał na zakończenie Komarnicki.