Stefan Smołka: Żużlowy i piłkarski ROW
Pod informacją o meczu żużlowców z piłkarzami z Rybnika aktywny na portalu internauta "yes", napisał: "Pamiętam jak piłkarski ROW Rybnik II doszedł 40 lat temu do finału piłkarskiego Pucharu Polski".
W ekstraklasie piłkarskiej sezonu 1975 cud - cóż by ów termin nie znaczył - uratował KS ROW Rybnik przed spadkiem z elity piłkarskiej kraju. Sześć zespołów z dokładnie takim samym dorobkiem dużych punktów na koniec rozgrywek ligi centralnej to fenomen, niezależnie od dyscypliny sportu. Spadające wówczas z ligi stołeczna Gwardia i gdyńska Arka ustępowały rybniczanom tylko gorszym bilansem zwycięstw, 11:12, no i decydującym, minimalnie gorszym, bilansem bramek. O wyrównanej stawce świadczy fakt, iż szósta w Polsce Legia Warszawa, z Kazimierzem Deyną w składzie, miała tylko o 3 punkty więcej od ROW-u, a także od pechowców z tejże Warszawy i Gdyni, którzy musieli pogodzić się z degradacją.
Cóż to był ten piłkarski ROW? Otóż firma to była solidna i niebezpieczna dla najlepszych. Była to zazwyczaj zadziwiająco chytrze zestawiona mieszanka rutyny z młodością. Bramkarze w Rybniku zawsze byli OK. Od zamierzchłych czasów lig okręgowych z Rainholdem Kuczerą między słupkami. Potem był ekwilibrysta, przystojny Horn, dalej mocno zbudowany Barow, później utalentowany reprezentant Polski Piotr Mowlik - bez cienia wątpliwości klasa światowa. Najwięcej wszak na tej newralgicznej pozycji piłkarski KS ROW zawdzięcza Franciszkowi Pelczarowi i Witoldowi Szygule. Z obrońców świetnie prezentował się Ryszard Kamiński, prawdziwą opoką był stoper Józef Golla, dalej Edward Herman, także Henryk Wieczorek - znany potem reprezentant. Starsi rybniczanie jednym tchem wymieniają inne nazwiska: Sułek, Czenczek, Śmietana, Sobczyński. A niezapomniany Paweł Konsek - wcześniej super skuteczny napastnik? To ten, co sprytem, szybkością i zwinnością ośmieszał wprost przeciwników. W pomocy najwięcej sukcesów wypracowywali w dawnych latach Józef Skóra i Henryk Broja, a potem Józef Gach, Henryk Zdebel, Henryk Wita, jeszcze później Edward Lorens i Franciszek Krótki, zaś z napastników najbardziej znani to Jerzy Szulik, Fryderyk Cholewa, Gerard Pawlik, Andrzej Frydecki, Ryszard Błachut, Paweł Janduda, no i wreszcie idol ówczesnej młodzieży, skuteczny i pewny Eugeniusz Lerch zwany Elkiem. To był dawny piłkarz Ruchu Chorzów, ale dla barw ROW zdobył wiele goli, w tym swoją setną bramkę w ekstraklasie. Był zresztą królem strzelców w II lidze i jednym z najskuteczniejszych w pierwszej dywizji. Stylem gry i sylwetką przypominał sławnego Gerda Muellera z RFN, króla strzelców mundialu.
Piłkarski ROW w tak świetnych latach dla polskiej piłki potykał się na zielonej murawie ze wszystkimi najlepszymi polskimi piłkarzami, znanymi i cenionymi w świecie. Wyniki klubu w tych warunkach nie były może rewelacyjne, popularna "Przikopa" raczej okupowała dolną połówkę tabel, albo też spadała, by w następnym sezonie wejść z powrotem do I ligi. Za silni do drugiej, za słabi do pierwszej - mawiano.
Fenomenem były owe rezerwy ROW, które w niesamowitym ciągu spotkań na chwałowickim boisku przykopalnianym (o nawierzchni żużlowej - !!!) kosiły sławne polskie kluby Polonii Bytom, Lecha Poznań, Legii Warszawa i Górnika Zabrze. To były autentyczne rezerwy pierwszoligowego ROW, bardzo pewny bramkarz Jerzy Fojcik, stoper wielkolud Eugeniusz Żywica - ściana nie do przejścia, Tadeusz Jakubczyk, Bolesław Buchalik, Emil Szymura i inni. W finale PP, w dniu 1 maja 1975 roku, na obiekcie Cracovii wobec piętnastotysięcznej widowni (dziesiątki autokarów z Rybnika) naprzeciw siebie stanęły Stal Rzeszów i KS ROW. Zezwolono na grę zawodnikom pierwszej drużyny z Rybnika. Trener Edward Jankowski skorzystał z opcji. Zacięty, ale brzydki mecz zakończył się remisem bezbramkowym. W "loterii" rzutów karnych 3:2 wygrali rzeszowianie. Wielu kibiców do dziś twierdzi, że to był błąd, że byłoby lepiej, gdyby młoda drużyna rezerw do końca grała w niezmienionym składzie. Nawet przegrana smakowałaby wówczas mniej gorzko. Zimną kalkulacją zgaszono niespotykany entuzjazm kipiącej młodości. Poza tym - tak po ludzku - gdzie sprawiedliwość?...Wraz z końcem dekady Gierka kończyła się świetność wielosekcyjnego klubu ROW, upadła piłka, wyblakł żużel. Speedway przetrwał siłą wielopokoleniowych tradycji, do dziś wysysanych z mlekiem młodych rybnickich matek.
Stefan Smołka
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>