Dariusz Cieślak: W Rawiczu nikt nigdy nie odrzucił czyjejś pomocy

Zygmunt Mikołajczyk od reaktywacji sekcji żużlowej w Rawiczu czynnie wspierał miejscowy speedway. Po trzynastu latach zdecydował się jednak odejść od żużla w wydaniu rawickim, skupiając się na pomocy dla Piotra Świderskiego. Na pomoc Mikołajczyka liczyć nie będą mogli zawodnicy Kolejarza, a więc Piotr Dym oraz Marcin Nowaczyk, a także Marcel Kajzer, który zdecydował się na odejście do Gniezna.

W poniedziałkowym wydaniu "Magazynu Żużlowego" emitowanego na antenie Radia Elka właściciel firmy transportowej "Amit" powiedział: - Na dzień dzisiejszy z tego co wiem, klub w Rawiczu nie życzy sobie by mu pomagać. Wręcz odwrotnie, klub zakazuje, żeby pomagać zawodnikom. Nie rozumiem tego tematu i chyba dalej nie będą już pomagał.

Taka wypowiedź bardzo zdziwiła rawickich działaczy, którzy odpowiadają na twierdzenie wypowiedziane przez popularnego "Zygę". - Szczerze powiedziawszy wypowiedzi pana Zygmunta Mikołajczyka coraz bardziej mnie zaskakują. O jego opiniach dowiaduję się praktycznie z mediów, bowiem od niego samego nigdy takich rzeczy nie usłyszałem. Jedyne co mi kiedyś w tym temacie powiedział to fakt, że ze względu na kłopoty ze zdrowiem i ogrom obowiązków służbowych po sezonie 2008 wycofuje się on z "żużlowego życia". Teraz słyszę, że to klub zrezygnował z jego pomocy. Naprawdę jest to bardzo dziwne i mogę się jedynie domyślać o co w tym wszystkim chodzi. Podkreślam również po raz kolejny, że o rzekomym konflikcie pomiędzy mną i panem Zygmuntem dowiedziałem się z prasy. Nie mam jednak zwyczaju polemizować z czyjąś fantazją, tak więc to wszystko co mam na ten temat do powiedzenia - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl prezes RKS-u, Dariusz Cieślak.

W ostatnim czasie w mediach sporo mówi się o rawickim klubie, najczęściej nie są tu superlatywy pod adresem działaczy "Niedźwiadków". W trakcie sezonu większość zawodników otwarcie krytykowała włodarzy RKS-u za poślizgi w wypłatach, zrzucanie na nich winy za przegrane mecze i nieodpowiednie przygotowanie toru. Przed dwoma miesiącami Grzegorz Knapp w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznał, że w Rawiczu nie było różowo i klub ma względem niego dość spore zaległości. Kilka tygodni temu Paweł Ratajszczak w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym" stwierdził, że klub mu w ogóle nie pomagał i nie traktował go poważnie. Obecnie o wyrzucaniu z klubu sponsorów i zakazie pomocy zawodnikom mówi Zygmunt Mikołajczyk. Ponadto wśród mieszkańców miasta coraz głośniejsze są głosy poddające w wątpliwość sens istnienia zawodowej sekcji żużla w 25-cio tysięcznym mieście.

Najwięcej gromów spada oczywiście na głowy działaczy, którzy przed miesiącem otrzymali wyraz zaufania ze strony kolegów i zostali wybrani na kolejne 4 lata sprawowania władzy w klubie. Tuż po ponownym wybraniu na prezesa Kolejarze Cieślak mówił: - Cieszę się z powodu reelekcji, ale zdaję sobie sprawę, że będę miał wciąż problem na głowie przez najbliższe cztery lata. Najbliższy sezon zapowiada się na ciężki. Myślę jednak, że sobie poradzimy. Obecnie RKS Kolejarz ma długi wobec zawodników łącznie rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, poza tym problemem jest kurczący się rynek transferowy. Gdyby tego było mało, klub nie ma dobrej prasy wśród byłych zawodników i, co pokazuje świeży przykład, byłego sponsora. - Tak naprawdę nie wiem czemu ma służyć ta "nagonka" na nasz klub. Widocznie komuś zależy na tym, aby i tak trudna sytuacja stała się jeszcze bardziej dramatyczna. Zapewniam, że w Rawiczu nikt, nigdy nie odrzucił i na pewno nie odrzuci czyjejś pomocy. Być może jednak komuś wydaje się, że pomaga a tak naprawdę szkodzi, nie tylko klubowi ale i samemu sobie - zakończył Dariusz Cieślak.

Komentarze (0)