GKM przemeblował skład na niedzielę. "Widocznie coś przestało funkcjonować"

Daniel Jeleniewski i Rafał Okoniewski będą prowadzącymi pary w nadchodzącym meczu GKM-u Grudziądz. - To pewne ryzyko, ale widocznie w zespole coś przestało funkcjonować - ocenia Sławomir Kryjom.

Grudziądzanie, którzy przegrali wysoko w Gorzowie Wielkopolskim oraz Tarnowie, są w trudnej sytuacji i bronią się przed spadkiem. By przedłużyć swoje szanse na pozostanie w żużlowej elicie konieczne jest niedzielne zwycięstwo nad Betardem Spartą Wrocław. Postawa MRGARDEN GKM-u Grudziądz jest tym większą niewiadomą, że trener Robert Kempiński zdecydował się na zmianę ustawienia swojego zespołu. Prowadzącymi pary będą niespodziewanie Daniel Jeleniewski i Rafał Okoniewski.
[ad=rectangle]
- To osobisty pomysł Roberta Kempińskiego. Przedstawił nam go na początku tygodnia i został on przez nas w pełni zaakceptowany. Widać, że trener ma plan na spotkanie z wrocławianami - przyznaje członek Rady Nadzorczej klubu, Zbigniew Fiałkowski.

- Jakiś plan szkoleniowca z pewnością jest. Pytanie tylko czy się sprawdzi, ale o tym dowiemy się dopiero w niedzielę - ocenia były menedżer toruńskiego klubu, Sławomir Kryjom. Jego zdaniem nowe ustawienie może ułatwić zadanie Okoniewskiemu i Jeleniewskiemu, którzy w ostatnich meczach spisywali się zdecydowanie poniżej oczekiwań. - Na pewno będzie to dla nich pewne ułatwienie. Zawodnicy teoretycznie lepsi będą musieli natomiast radzić sobie z pól zewnętrznych i w pierwszych biegach będzie im nieco trudniej. Być może Robert Kempiński chce tą zmianą zawodników pobudzić, wyzwolić w nich dodatkowe pokłady energii czy zmotywować do lepszej jazdy. Zobaczymy jaki przyniesie to skutek - mówi.

Sławomir Kryjom przyznaje, że sam często decydował się na ustawienie liderów zespołu w roli doparowych. Bywa, że taki wariant zdaje egzamin. - Dla GKM-u jest to na pewno nowość. Wielu czołowych zawodników, z którymi pracowałem jeździło jednak z pól zewnętrznych. Było tak w Lesznie w przypadku Leigh Adamsa czy Krzysztofa Kasprzaka, a także w Toruniu, gdzie prowadzącymi parę nie zawsze byli Miedziński, Holta czy Holder - wspomina.

Decyzja podjęta przez Roberta Kempińskiego wiąże się z ryzykiem. Sławomir Kryjom zaznacza jednak, że trener nie podjąłby jej, gdyby nie miał ku temu zasadnych powodów. - Dopiero z przebiegu spotkania dowiemy się, czy Robert Kempiński miał rację, czy też nie. Trener ma zawsze twardy orzech do zgryzienia, bo musi podejmować decyzje przed meczem, a później jest z tego rozliczany. Zmiany w parach wiążą się z pewnym ryzykiem, ale widocznie w zespole coś przestało funkcjonować i być może zawodnicy zostaną w ten sposób pobudzeni - skwitował.

Źródło artykułu: