Sebastian Niedźwiedź w minionym sezonie był objawieniem Polskiej 2. Ligi Żużlowej. Startując w barwach Kolejarz Intermarche Rawicz był jednym z najlepszych młodzieżowców w najniższej klasie rozgrywkowej. Nic w tym dziwnego, że zakontraktowaniem Niedźwiedzia były zainteresowane inne zespoły, a sam zawodnik zdecydował się podpisać umowę z Orłem Łódź.
[ad=rectangle]
Jednak początek obecnego sezonu nie był dla wychowanka rawickiego klubu udany. Żużlowiec Orła dopiero teraz zaczyna dochodzić do formy, jaką prezentował rok temu. - Aktualnie chcę nabrać większego luzu w swojej jeździe. Sezon nie jest dla mnie zbytnio udany, uważam że nawet stracony. Miałem kilka kontuzji, później to źle wpłynęło na psychikę. Chcę znowu zacząć bawić się żużlem, a póki co się męczę - ocenił Niedźwiedź.
W niedzielnym turnieju Nice Cup w Częstochowie Niedźwiedź zajął czwartą pozycję. Jego wynik mógł być lepszy, ale przy pierwszym podejściu do finałowego wyścigu zaliczył on upadek na drugim miejscu, co pozbawiło go szans na podium. - Zadowolony na pewno nie jestem, było kilka wpadek. Wyszło jak wyszło, żałuję też swojego trzeciego biegu, doszło do kilku problemów sprzętowych, błędów i było niepotrzebne zero. Ogólnie fajne zawody, dostałem się do finału, ale szkoda że w nim zaliczyłem upadek. Oceniam ten występ na plusy i na minusy - stwierdził żużlowiec Orła Łódź.
W drugiej fazie zawodów tor sprawiał niektórym zawodnikom problemy, a zwłaszcza drugi łuk. W tym miejscu upadł również Niedźwiedź, który może mówić o dużym szczęściu. Ratując się przed wjechaniem w 18-latka na tor upadł również Edward Mazur. - Chciałbym podziękować i przeprosić Edwarda Mazura, że przeze mnie skasował swój motocykl. Dzięki niemu wszystko jest dobrze, bardzo mu dziękuję. Tor sprawiał wrażenie bardzo twardego, ale był wymagający. Po niektórych zawodnikach widać było, że sprawiał im problemy. Było fajne ściganie - przyznał Niedźwiedź.
Żużlowiec Orła Łódź w trudnych chwilach mógł liczyć na wsparcie najbliższych, ale również i sponsorów. - Chciałem podziękować firmie Głowacz Przyczepy, panu Robertowi Głowaczowi za olbrzymie wsparcie, dzięki niemu nadal jeżdżę na żużlu - zakończył 18-latek.