Dla Dawida Krzyżanowskiego pechowo zakończył się szósty bieg meczu pomiędzy KS Toruń i Fogo Unią Leszno. Junior Aniołów po upadku stracił na chwilę przytomność i został odwieziony do szpitala. Jak się okazuje, osoby z obozu toruńskiego przeżywały wtedy chwile grozy.
[ad=rectangle]
- Teraz docierają do mnie już pierwsze sygnały dotyczące Dawida Krzyżanowskiego. Nie jest tak źle jak to wyglądało początkowo. On stracił przytomność i musiał być reanimowany na stadionie. To sytuacja pokazuje jak niebezpiecznym sportem jest żużel i jakie mogą być konsekwencje pewnych zajść - wyjaśnił w rozmowie z naszym serwisem Jacek Gajewski.
Menedżer torunian nie ma wątpliwości, że upadek Krzyżanowskiego wynikał z braku doświadczenia młodego zawodnika. - To był błąd młodego chłopaka. Zabrakło jeszcze chyba umiejętności i doświadczenia. To jednak powinno uświadomić coś ludziom, którzy jeżdżą na żużlu wiele lat. Jedną z takich osób jest Nicki Pedersen. Żużel jest naprawdę niebezpieczny. Upadki mogą mieć tragiczne konsekwencje i dlatego należy szanować się nawzajem - dodał na zakończenie Gajewski.
Bardziej szczegółowe informacje o stanie zdrowia Dawida Krzyżanowskiego postaramy się przekazać już wkrótce. Najważniejsze, że najgorsze chwile już za juniorem toruńskiej ekipy!