[bullet=hop.jpg]HOP
Thomsen jak na lidera przystało
Kolejarz Intermarche Rawicz przed spotkaniem nie był stawiany w roli faworyta, mimo że w składzie lublinian doszło do kilku zmian. Rawiczanie nie potrafili znaleźć recepty na Koziołki. Walkę z gospodarzami podjął przede wszystkim Anders Thomsen. Duńczyk obok Edwarda Mazura był wiodącą postacią meczu. 13 punktów pokazuje, że Thomsen pojechał na bardzo wysokim poziomie. Taki występ napawa go z pewnością optymizmem przed zbliżającym się finałem IMŚJ, który odbędzie się właśnie w Kozim Grodzie.
[ad=rectangle]
Brak słabych punktów wśród seniorów Koziołków
O ile trener Jerzy Głogowski nie może być w pełni usatysfakcjonowany postawą swoich młodzieżowców, o tyle może pochwalić formację seniorską. Prym w niej wiedli Edward Mazur oraz Emil Pulczyński . Warto zauważyć, że żaden z piątki seniorów nie zszedł z wynikiem poniżej sześciu "oczek".
Powrót Kamila Pulczyńskiego
Pojedynek z Kolejarzem Intermarche Rawicz był pierwszym dla Kamila Pulczyńskiego po kontuzji biodra. Zawodnik KMŻ Motoru nabawił się urazu podczas spotkania z Wybrzeżem Gdańsk. Na jego powrót wyczekiwali zarówno kibice jak i szkoleniowiec Koziołków. Pulczyński pojechał trzy wyścigi, w których wywalczył sześć "oczek". Po meczu opiekun ekipy znad Bystrzycy przyznał, że jego podopieczny odczuwa jeszcze skutki kontuzji, przez co pojawiał się na torze tylko trzykrotnie.
[bullet=bec.jpg]BĘC
Ekstremalne warunki do jazdy
Mecz pomiędzy ekipami z Lublina i Rawicza rozpoczął się o godzinie 17. Temperatura ponad trzydzieści stopni i kurz na torze. Tak niedzielne zawody musiała oglądać 500-osobowa publiczność zebrana na stadionie. Polewany lubelski owal przy takich upałach bardzo szybko wysychał i po przejeździe zawodników tworzyły się chmury kurzu. Nie były to komfortowe warunki ani dla żużlowców, ani dla kibiców.
Niekończąca się historia z taśmą
Na Zygmuntowskich po raz kolejny nie mogło zabraknąć dodatkowych "atrakcji". Mowa tu o psującej się taśmie, która daje się we znaki działaczom i kibicom oglądającym zawody. Przez pewien czas osobom funkcyjnym nie udało się doprowadzić maszyny do ładu przez co arbiter podjął decyzję o starcie zawodników na zielone światło. Na szczęście trwało to tylko dwa wyścigi i element startowy został przywrócony do życia. Kolejna awaria musi dać do myślenia zarządowi lubelskiego klubu, gdyż za niespełna tydzień odbędzie się finał IMŚJ.
Otóż maszyna startowa była cały czas sprawna to wina sędziego zawodów.
Kazał opuścić taśmę o 3c Czytaj całość
A poważnie to ciekawe kiedy skończy się to dziadostwo!, bo ogólnie czarno widzę przyszłość żużla w Lublinie. Obym nie wykrakał!