Z drugiej strony ekranu (11): Stary, "dobry" Nicki

Bez Nickiego byłaby "nuda". Z charakternym Pedersenem żużel jest kolorowy i jakiś. Bez brawury i skandali w jego wykonaniu byłoby prościej i lżej, ale też pewnie szaro-buro. Tylko co z fair-play?

Od razu zaznaczam, że daleko mi do bycia czyimkolwiek adwokatem. Wystarczy, że togę nosi żona. Sam nie znam się na orzecznictwie i bronieniu, więc tutaj zapanuje cisza. W sprawie niedzielnych zajść na Motoarenie werdykty i kary orzekną odpowiednie - jak to się ładnie mówi - organa żużlowej centrali. Wiadomo na pewno, że show na linii menedżer Gajewski - zawodnik Pedersen bezczelnie ukradł ten drugi, dlatego dziś będzie głównie o nim.
[ad=rectangle]
To cały ja

- Żużel to całe moje życie. Kiedy jestem szybki, nie oglądam się na nikogo. Kiedy mam inne zdanie, mówię to prosto w oczy. Wolę wyrzucić złość i wyrazić gniew. Taki mam sposób na odreagowanie. To cały ja - tak trzykrotny indywidualny mistrz świata opowiada o sobie w "Czarnym Charakterze" autorstwa Tomka Dryły. Premiera była cztery miesiące temu, ale teraz, jak i pewnie za chwilę nic nie straci na swej aktualności (kto nie widział, ten gapa). Mam ten reportaż na świeżo, bo po ostatnich "popisach" Nickiego chciałem jeszcze raz zgłębić filozofię jego jazdy i sposób rozumowania. Czy się powiodło? Cholera, trudno powiedzieć. Pewnie nigdy tego duńskiego zachowania się nie pojmie jeśli "Powera" nie pozna się bliżej. Ale pytanie na teraz - co wiemy na dziś?

Po złej stronie drzwi

Ano chwilę po gorących scenach z Motoareny wiemy tyle, że nic nowego pod słońcem nam Duńczyk nie zafundował. Brawura i tupet jak zawsze. Pojechał ostro, bez pardonu jak to ma w zwyczaju, namachał się rękami, poprzepychał w swoim stylu, nakrzyczał w trzech językach, no i na deser kopnął drugiego człowieka. Wszystko już wcześniej przerabialiśmy, tyle że scenerie, tła i osoby były inne. Pamiętamy akcje z Zagarem, Holderem, Gollobem, Rickardssonem, Jąderem i jeszcze co najmniej kilka innych scen z różnych stadionów świata. I co? I żadne kary liczone w złotówkach czy euro nie odstraszają Pedersena przed awanturami w parkach maszyn ani coraz bardziej konkretne reakcje rywali z torów (patrz Hancock w Szwecji) nie powodują u niego bojaźni w czasie walki na dystansie. - Nicki zawsze stał po złej stronie drzwi. Jak wyrzucano go ze szkolnej klasy z zakazem powrotu, on za chwilę wjeżdżał tam na rowerze - przyznaje we wspomnianej produkcji siostra Michelle. Czyżby to klucz do próby zrozumienia filozofii trzykrotnego mistrza świata? Zabraniają jechać, to ja im tu zaraz pokażę? Przecież nikt mnie - do diaska - nie powstrzyma!

Dwa światy

Cóż, możemy sobie różnie kombinować, w zależności od podejścia, doświadczeń, punktu siedzenia czy widzenia. W każdym razie, Nicki to nie jest zwykły żużlowiec. Od 1998 roku nie wypakował nigdy swojej torby toaletowej i mniej więcej od wtedy jego rywale co chwilę wracają z bardzo dłuuugiej podróży. Wojownik, biznesmen, indywidualista. Taki trochę Leon Zawodowiec. W drodze do celu nie ma sentymentów ani skrupułów, nierzadko narażając rywali na niebezpieczeństwo. Jego mechanicy mają z nim zwykle dwa światy, bo Pedersen w swoim boksie wyzywa na potęgę i rzuca czym się da. Ale też dobrze płaci, rekompensując ekipie niełatwą współpracę. Kiedyś obiecał, że co najmniej raz zdobędzie tytuł mistrza świata, i zrobił to już po dwóch latach od tej obietnicy. Potem dołożył jeszcze dwa złota, a to z 2007 roku wywalczył w towarzystwie średniej wynoszącej ponad 2,7 pkt/bieg w polskiej lidze. I tylko (albo aż) najcenniejszych medali w DMP brak. W tym roku pogrążył swą złotą szansę na Motoarenie?

Biznes jest biznes

Na pewno trzeba mieć mocny charakter żeby po rozwiezieniu rywali na ich torze, wrócić do parku maszyn i robić wokół siebie jeszcze tyle szumu. Bo o kopaniu trenera czy innego zawodnika jakiejkolwiek drużyny i w skrajnych nawet okolicznościach chyba wszyscy myślimy tak samo. Parking to nie klatka MMA, a na najgorsze nawet prowokowanie nie można odpowiadać najgorszym chamstwem. Bojkotować? Nos podpowiada, że taki pomysł jest nośny medialnie, a skończy się jak ze słynną zmową antykalifornijską z ostatniej zimy. Prywatnie? - Pedersen bez kevlaru, poza parkiem maszyn to naprawdę sympatyczny gość. Lubi pożartować na różne tematy - maluje obraz Duńczyka naprawdę wielu polskich trenerów, zawodników i działaczy. Lubi pomidorową, golf i nie unika trudnych tematów. - Jesteś gotowy? Już możemy rozmawiać? - pyta zawsze Nicki, kiedy mamy zrobić wywiad przed czy w czasie zawodów.

U niego nie ma czasu na stratę czasu. Biznes jest biznes. - Staram się mówić o wszystkich sprawach otwarcie. Najlepiej bezpośrednio twarzą w twarz - wyznaje Pedersen. - Nicki to dobry brat. I dobry człowiek, który zawsze coś w życiu wykręci - charakteryzuje Michelle. - To po prostu konkretny facet - uważa brat Ronnie. Kiedyś razem puszczali petardy, potem się ścigali, mieli okres chłodnych relacji, teraz spotykają się od czasu do czasu na rodzinnych obiadach. - Największym krytykiem Nickiego Pedersena jestem ja - sam Nicki Pedersen - oznajmia 38-letni żużlowiec z Brenderup. Tylko czy kiedykolwiek to krytyczne spojrzenie zobaczymy na torze albo usłyszmy w przekazach z parku maszyn na żywo? No właśnie, ostatecznie chyba dobrze, że w tym żużlowym świecie jest tylko jeden taki Nicki... 

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

Źródło artykułu: