Trzeci to niekompetencja i bezczelność niektórych ludzi zabierających głos w tej sprawie. - Chyba nie musimy o tym gadać - rzucił Darcy kilkadziesiąt sekund przed wejściem na antenę. Jeszcze poza kamerą podpytywałem o przepis na udane latanie, o to na żużlowym torze, a nie o pamiętne spóźnienie na lubuskie derby. Nie chciał do tego wracać. Pamiętam jak dziś. Było wyjątkowo, bo piątkowy wieczór. Mecz na Smoczyku, duże emocje, walka, taktyczne szachy. No i ten australijski popis. Niecałe dwa tygodnie temu Falubaz przyjechał do Leszna po punkty dające nadzieję na jazdę o medale. Skończyło się na wygranej Unii, ale w głowach został show po wardowsku. Darcy (poza jednym wyścigiem) robił na byczym torze co chciał. - Po dwóch dobrych startach, zaczęliśmy szukać jeszcze lepszych rozwiązań. Przedobrzyliśmy, ale potem był już ogień - przyznawali mechanicy Australijczyka. Było prawie tak jak wcześniej w Gorzowie, kiedy dwukrotny mistrz świata juniorów wsiadał na maszynę niemal prosto z samolotu. Albo w innych miastach Polski czy północnej Europy. Wrócił prawie po roku przerwy, a na torze jeździł jakby w ogóle nie zsiadł z motocykla. Czarodziej. Talent na miarę wielkich mistrzów.
[ad=rectangle]
Spodlenie czasów
Od niedzielnego wieczora 23 sierpnia trudno sobie znaleźć miejsce. O czym by człowiek nie zaczął gadać, co chwilę wraca jeden temat. Jak, dlaczego, w imię czego? Myśli kotłują się w głowie strasznie i jeszcze długo będą. W chwili, gdy tuż po transmisji rzeszowsko-gorzowskiej dotarła do nas smutna informacja z Zielonej Góry, każdy na złe wieści reagował jednakowo: - Co ty pier…, niemożliwe - każdy robił wielkie oczy i otwierał buzię. Razem z reporterem nc+ Kubą Zborowskim dyskutowaliśmy potem kilkanaście godzin, próbując tłumaczyć sobie wzajemnie, co się stało. Nie było też łatwo czytając jeszcze w niedzielę "pewne, gorące" newsy i odczytując krótkie wiadomości tekstowe od ludzi związanych z Darcy'm. Najgorsze były te poniedziałkowe bezczelne teksty specjalistów od różnych piłek czy korupcyjnych klimatów w pewnych dyscyplinach. Sami fachowcy, liczący grosz do grosza! Przykład na to, że profesjonalizm i etyka w wielu zawodach ma się coraz gorzej. Niestety rewirów sportu nie wyłączając. Takie spodlenie naszych czasów, o którym nie pora i miejsce pisać.
Debatujmy ile się da
Dramat żużlowego środowiska polega na tym, że wciąż nie udaje się nam wszystkim zapobiec tego typu wypadkom. Są bandy, wracają pożądane tłumiki, zawodnicy zakładają specjalne ochraniacze i... nic. Mimo galopującego technologicznie i rozwijającego się świata, wciąż jesteśmy bezradni. Dlatego potrzeba szerokiej dyskusji na tematy bezpieczeństwa. Pierwsze wywiady z Markiem Cieślakiem, Krzysztofem Cegielskim czy rozmaite pomysły jak ten częstochowski ze stabilizatorem dla młodych żużlowców traktuję jako początek wielkiej debaty. Temat bezpieczeństwa na torach żużlowych musi być wałkowany do granic możliwości. Żeby już więcej nie było takich niedziel jak ta ostatnia. Nie ważne czy w australijskim, szwedzkim, rosyjskim, wietnamskim czy polskim wykonaniu. Żebyśmy żużel tylko kochali, a nigdy więcej w niego nie zwątpili.
Tony czyli chłopaki za dużo mówią
Darcy dostał nie tak dawno ksywę "Tony". Jak sześciokrotny mistrz świata ze Szwecji. - Twoi mechanicy nazywają cię Tony jak Tony Rickardsson. Prawda to? - zapytałem Australijczyka podczas wspomnianego meczu w Lesznie. - To fajne chłopaki, ale czasem za dużo mówią - uśmiechnął się szelmowsko Darcy. Był lekko speszony i zakłopotany tym pytaniem. Może i było to określenie trochę na wyrost, ale każdy ma prawo do takich rzeczy. Darcy miał i ma prawo marzyć. Jeszcze niedawno o wielkich rzeczach w dorosłym żużlu, od ostatniej niedzieli Bóg czy los (w zależności od przekonań) kazał mu zmienić perspektywę patrzenia na świat. - Chcemy żeby kibice wiedzieli, że wsparcie dla Darcy’ego jest niezwykle ważne. Dziękujemy za to, co działo się pod szpitalem w Zielonej Górze i w Internecie. Prosimy o jeszcze, bo teraz najważniejsza jest pomoc dla naszego przyjaciela - powiedział mi w czwartek jeden z mechaników Warda. Wiadomo, że Marcin, Grzesiek i Paweł byli i są blisko swojego szefa. Wiadomo, że teraz młody Australijczyk będzie szukał nowej drogi w życiu, być może przewartościowywał pewne sprawy, patrzył na świat inaczej niż kiedyś. Trudniej? Poczekajmy jeszcze.
Przykłady żużlowców po przejściach pokazują, że wiele można zdziałać. Od wielkich sław, jak i do mniejszych nazwisk. Nie ważne jak się zachowywałeś i jakie jest twoje miejsce w światowym speedwayu. Ważne, byś walczył z całych sił. Taki Per Jonsson, Bogusław Nowak, Krzysiek Cegielski, Rafał Wilk czy Kamil Cieślar. To przykłady dramatów, ale też pięknych życiowych historii, w których ból, żal i łzy mieszają się z uśmiechem, radością i szczęściem. Bo wciąż wraca się do starych czasów, ale i wciąż okazuje się, że jest po co żyć i że można znaleźć swoje miejsce na tej planecie. Może w żużlu, może w rajdach, może w jeszcze innym sporcie? Tego Darkowi gorąco życzę. Bądź Chłopie mocny i wytrwały! Masz dookoła nasze wsparcie, więc nie poddawaj się teraz. I nigdy potem. Never give up, still be strong, Tony!
Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+