20-latek zazwyczaj na gnieźnieńskim torze notuje dobre wyniki i przeważnie unika pomyłek. Nieco inaczej było w sobotę. Andrzej Lebiediew dość kiepsko rozpoczął zawody. Łotysz po trzech biegach miał na swym koncie zaledwie trzy "oczka". Junior Lokomotivu Daugavpils dopiero przed szesnastą odsłoną dnia odnalazł optymalne przełożenia, dzięki czemu w dwóch ostatnich startach zainkasował pięć punktów. Wynik ten pozwolił mu na start w biegu barażowym.
Lebiediew po zakończonej rywalizacji nie miał zbyt tęgiej miny, głównie skupiał się na kiepskim wejściu w zawody. - Początek był słaby, ale w końcu udało mi się nazbierać trochę tych punktów, dzięki czemu awansowałem do barażu, a później do finału. Cieszę się z tego trzeciego miejsca. Byłem rozczarowany po swoich pierwszych trzech biegach. Byłem zawiedziony swoją postawą - przyznał.
Mimo tego jeździec mógł być usatysfakcjonowany końcową zdobyczą. W wyścigu finałowym 20-latek nieźle wyszedł spod taśmy i do samej linii mety skutecznie odpierał ataki Patryka Dudka, który tego dnia był niesłychanie szybki. - Dalsza część zawodów była dobra, jednak w pierwszych wyścigach nie poznawałem siebie. Na szczęście w końcu znalazłem optymalne ustawienia i było już dobrze. Jestem zadowolony, że wyszedłem z tak głębokiej dziury - dodał.
Niektórzy zawodnicy już praktycznie zakończyli sezon, jednak Łotysz na brak jazdy narzekać nie może. Przed Lebiediewem jeszcze dużo startów. - Mam jeszcze sporo zawodów. W Niemczech jadę finał ze swoją drużyną, prócz tego mam jedną rundę mistrzostw świata, wystąpię również w Złotym Kasku w Padrubicach. Ponadto mam turniej w Togliatti. Będę szukał jak najwięcej startów, aby maksymalnie przedłużyć ten sezon - zakończył.