Paweł Baran: Łatwo jest powiedzieć, że nie można robić błędów

Pierwszy półfinałowy mecz PGE Ekstraligi pomiędzy Betard Spartą Wrocław i Unią Tarnów zakończył się klęską dla przyjezdnych. Tarnowianie przegrali 18 punktami i w rewanżu czeka ich niezwykle trudne zadanie.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

Przed starciem w Częstochowie faworytem była Betard Sparta Wrocław, lecz niewielu fanów spodziewało się, że ekipa z Dolnego Śląska wygra tak wysoko. 18 punktów zaliczki przed rewanżowym spotkaniem stawia wrocławian w bardzo korzystnym położeniu. Z kolei tarnowianie muszą wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności.

W Częstochowie trener tarnowskiego klubu mógł liczyć na dobrą dyspozycję Martina Vaculika i Janusza Kołodzieja. Obaj zawodnicy zdobyli po 11 punktów. Zawiedli za to Artur Mroczka (bez punktów) i Leon Madsen, który wywalczył 5 "oczek". - Chciałem podziękować i pogratulować wrocławianom za fajny mecz. Kluczem do naszych sukcesów zawsze jest równa jazda formacji seniorskiej, bo juniorzy nie zdobywają takiej liczby punktów, jakbyśmy chcieli. Słabiej jechali Leon Madsen i Artur Mroczka i to była przyczyna naszej porażki - stwierdził Paweł Baran.

W pierwszej fazie meczu pewnym punktem Unii Tarnów był Kenneth Bjerre. Duńczyk jeździł jak natchniony, a w swoim pierwszym wyścigu ustanowił nowy rekord toru, który wynosi obecnie 62,20 sek. Jednak w dwóch ostatnich gonitwach Bjerre przyjeżdżał do mety na końcu stawki. - W czwartym biegu Kenneth Bjerre został na starcie i miał tak dużą stratę, że ciężko mu było to nadrobić. W Ekstralidze jeżdżą zawodnicy z najwyższej półki i po przegranym starcie trudno jest się ścigać. Bjerre bieg wcześniej potrafił świetnie pojechać, z ostatniej pozycji zaatakować i wygrać bieg. Detale decydują o wygraniu lub przegraniu biegu - tłumaczył swojego podopiecznego Baran.

Trener tarnowskiego klubu nie chciał się doszukiwać przyczyn porażki w działaniu maszyny startowej. Po jedenastym biegu trwały krótkie prace, które miały na celu poprawić jej funkcjonowanie, ale sędzia nie zdecydował się na powtórkę tego wyścigu. - Teraz możemy spekulować czy poszło czy nie poszło. Sędzia tak naprawdę każdy bieg oglądał na powtórkach. Miał zgłaszane przez nas jakieś uwagi, to zawsze zgłaszał, że obserwuje na powtórkach. Nie doszukiwałbym się tutaj niczego. Przykro jest, że tak wysoko przegraliśmy, ale głowa do góry i jedziemy dalej - powiedział trener Unii.

W rewanżu tarnowian czeka bardzo trudne zadanie i jeśli Unia chce myśleć o awansie do finału PGE Ekstraligi, to nie może sobie pozwolić na jakiekolwiek błędy. - Tak naprawdę w Częstochowie też nie mogliśmy się ustrzec błędów, bo wiedzieliśmy, że jak będziemy je popełniać, to przeciwnik nam może odchodzić. Łatwo jest powiedzieć, że nie można, a trudniej jest zrealizować. Czasami się jedzie tak, na ile rywal pozwoli - ocenił Baran.

Szkoleniowiec Unii zwrócił uwagę na zmieniające się warunki torowe, z których odczytaniem nie do końca radzili sobie również gospodarze czwartkowego pojedynku. - Na początku wrocławianie mieli problem z dopasowaniem się do tego toru. Widzieliśmy, że Woffinden na początku nie był szybki. Janowski po jedynce w pierwszym biegu zdobył dwie trójki, a później też jechał słabiej. Tor się tak zmieniał, że w jednym biegu wszystko wyszło, a potem zawodnik przyjeżdżał czwarty zarówno u nas, jak i w drużynie wrocławskiej - zakończył trener klubu z Tarnowa.

Łukasz Witczyk

Trwa sprzedaż biletów na finał SEC w Ostrowie Wlkp. - KLIKNIJ TUTAJ i przejdź na stronę sprzedażową!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Unia Tarnów w rewanżu zdoła odrobić straty i awansować do finału PGE Ekstraligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×