Finał bez wyraźnego faworyta? "Sparta postawi poprzeczkę wysoko"

Fogo Unia okazała się najlepsza w rundzie zasadniczej PGE Ekstraligi, ale nie jest wcale powiedziane, że wygra w cuglach finał tegorocznych rozgrywek. - Sparta Wrocław ma ustabilizowany skład i może leszczynianom zagrozić - ocenia Jan Krzystyniak.

W rundzie zasadniczej lepsza w dwumeczu okazała się drużyna Piotra Barona, która rozbiła Fogo Unię na własnym torze, wygrywając 57:32. - Pamiętajmy, że tym razem obie drużyny spotkają się w Częstochowie, gdzie Unii szło w ostatnich latach bardzo dobrze. W poprzednim roku jadąc z Włókniarzem bez problemu tam przecież wygrała. W żadnym wypadku nie lekceważyłbym jednak Sparty i Unii radzę to samo. Ta drużyna uzyskała w Częstochowie handicap toru i w niedzielę może to wykorzystać - ocenił były trener leszczyńskiego zespołu.

Zdaniem Jana Krzystyniaka trudno wskazać zdecydowanego faworyta finału. - Oba mecze mogą być wyrównane. Sparta może wygrać u siebie paroma punktami, ale nie jest powiedziane, że zostanie rozbita w rewanżu w Lesznie. Wrocławianie nie awansowali do finału przypadkowo. Każdy skazywał przed sezonem tę drużynę na walkę w dole tabeli, a tu proszę: pojedzie w niedzielę o złoto. Podoba mi się ten zespół. Ma wyrównany skład, który w tym sezonie potrafił już namieszać. Jego największą siłą jest stabilność. Piotr Baron nie rotował zawodnikami, a ci odwdzięczyli mu się wynikami. Cieszę się, że to właśnie Unia i Sparta spotkają się w finale. Liczyłem, że tak się stanie - dodał.

Zmartwieniem Fogo Unii jest przed finałem słaba postawa Przemysława Pawlickiego. Rozczarowują także kapitan - Tobiasz Musielak i walczący z nim o miejsce w składzie Tomas H. Jonasson. - Nie ma jednak drużyny, która nie miałaby żadnych luk w składzie. Z zespole jest siedmiu zawodników i niemożliwe jest to, by każdy z nich przywoził paręnaście punktów - stwierdził. Nasz rozmówca zwraca jednak uwagę, jak duży potencjał mają Emil Sajfutdinow, Nicki Pedersen, a także młodzieżowiec - Piotr Pawlicki. - Największą siłą Unii jest to, że ma czterech naprawdę świetnie jeżdżących zawodników. Jeżeli w finale ze swoimi problemami sprzętowymi upora się Przemysław Pawlicki, będzie to rzeczywiście drużyna na miarę dream-teamu - podsumował Krzystyniak.

Źródło artykułu: