Betard Sparta nie musi się wstydzić finału

Bez względu na wynik finałowego meczu w Lesznie, Betard Sparta osiągnęła jeden z najlepszych wyników w ostatniej dekadzie. - Wrocławianie już wcześniej zrobili wszystko, na co ich było stać. To żadna ujma przegrać z Unią - mówi Stanisław Chomski.

Wiele wskazuje na to, że rewanżowe mecze finałowe nie dostarczają już wielkich emocji. Zarówno walcząca o złoto Fogo Unia, jak i rywalizująca o brąz tarnowska Unia mają bezpieczną zaliczkę przed rewanżami na własnym torze.

- Chyba jeszcze nigdy nie było sytuacji, by w obu parach przed ostatnimi meczami o medale w zasadzie wszystko było jasne. Sport jest nieprzewidywalny, ale wydaje się, że miejsca na podium zostały już raczej rozdzielone. Trudno mi sobie wyobrazić, by torunianie wygrali co najmniej jedenastoma punktami w Tarnowie, w wrocławianie pokonali wysoko Unię Leszno na jej terenie. Oczywiście nigdy nie można niczego przesądzać na sto procent, zwłaszcza, że w sobotę mamy jeszcze Grand Prix. Nikomu tego nie życzę, ale zawsze może przytrafić się jedna czy druga kontuzja, która zaważy na losach finału. Różne rzeczy już przecież z powodu wypadków losowych w przeszłości się działy - zaznaczył Stanisław Chomski.

Gorzowski trener zaznacza przy tym, że Fogo Unia w pełni zasłużyła na to, by zdobyć Drużynowe Mistrzostwo Polski. W przeciwieństwie do innych zespołów, leszczynianie są w tym roku po prostu kompletni. - W poprzednim sezonie takim dominatorem w lidze była Unia Tarnów, ale w play-offach miała pecha i parę czynników zaważyło na tym, że nie dotarła nawet do finału. Nic dwa razy się jednak nie zdarza i tym razem zwycięzca rundy zasadniczej poradził sobie w play-offach na miarę oczekiwań. Patrząc na siłę drużyny, to Unia Leszno jest po prostu kompletna. Gdy jeden zawodnik ma słaby dzień, drugi jest w stanie go zastąpić. W Lesznie mają dwóch niekwestionowanych liderów. Trzecim jest Piotrek Pawlicki, mimo że w finale pojechał akurat nieco słabiej. Jeśli chodzi o Sajfutdinowa, to teraz, gdy nie nękają go żadne kontuzje, pokazuje pełnię swoich możliwości. Wiele daje też doświadczenie trzykrotnego mistrza świata, Nickiego Pedersena. Zawsze był filarem swoich drużyn, a na decydujące mecze tego sezonu potrafił się dodatkowo zmobilizować. Można powiedzieć, że reszta zawodników do tego poziomi się dostroiła. Jest co prawda mniej doświadczony junior, Bartek Smektała, ale i on potrafi przywieźć cenne punkty - ocenił Chomski.

Betard Sparta spisała się w pierwszym meczu finałowym zdecydowanie poniżej oczekiwań, nie nawiązując na dobrą sprawę walki z leszczynianami. Nie zmienia to faktu, że zespół Piotra Barona osiągnął w tym roku ogromny sukces i nie ma powodów do wstydu. - Kluczowe dla tego, by Sparta walczyła o medale były mecze rundy zasadniczej we Wrocławiu. Drużyna ta potrafiła w pełni wykorzystać atut własnego toru, rozstrzygając w ten sposób szereg spotkań na swoją korzyść. Wrocławianie mogli liczyć od samego początku rozgrywek na duet Woffinden - Janowski, ale wydaje mi się, że gdyby nie rewelacyjne wyniki juniora: Maksyma Drabika, tej drużyny w finale by nie było. Chwała im jednak za to, bo nie mając tak dużych możliwości i potencjału, wrocławianie potrafili wszystko zorganizować i wykorzystać swoją szansę. Myślę, że docierając tak daleko zrobili to, na co było ich stać. Teraz przyszły po prostu mecze finałowe i tu niespodzianki już nie ma. To jednak żadna ujma przegrać z tak kompletną drużyną jak Unia Leszno - podsumował trener gorzowskiej Stali.

Źródło artykułu: