Po tym, jak po sezonie 2014 drużynę opuścił Marek Cieślak, włodarze Unii Tarnów, zdecydowali się postawić na dwóch byłych zawodników - Pawła Barana i asystującego mu Mirosława Cierniaka. Efekty, jakie przyniósł pierwszy rok pracy wspomnianego duetu przerósł najśmielsze oczekiwania.
Mało kto przypuszczał, że solidny, lecz słabszy niż przed rokiem skład Jaskółek, włączy się do walki o medale. Tarnowianie zajęli ostatecznie drugą pozycję w rundzie zasadniczej, a obecnie są krok od najniższego miejsca na podium. Pierwszy mecz o trzecie miejsce w Toruniu zakończył się bowiem wygraną 50:40.
Dla Pawła Barana, który pracował w ostatnich latach w roli kierownika drużyny, ewentualny medal będzie szczególnym wydarzeniem. - Przed nami jeszcze piętnaście biegów rewanżu, tak że niczego nie przesądzajmy. Przyznaję jednak, że jeśli uda nam się zdobyć medal, będzie to dla mnie historyczne wydarzenie. Jako zawodnik czy kierownik drużyny sukcesy już osiągałem, ale w roli pierwszego trenera mogę uczynić to po raz pierwszy - przyznał w rozmowie z naszym portalem.
Nie może dziwić, że zadowoleni z dotychczasowej pracy sztabu szkoleniowego są sami włodarze klubu. Jak zapowiedział prezes Łukasz Sady, zarząd chciałby, żeby współpraca z Pawłem Baranem i jego asystentem była kontynuowana. - Pierwsze myśli odnośnie kolejnego sezonu już były, ale ciężko wybiegać jest tak daleko do przodu. Skupmy się na razie na jak najlepszym zakończeniu sezonu. Jako trener mam na głowie zdecydowanie więcej obowiązków niż wtedy, gdy byłem żużlowcem czy kierownikiem drużyny, ale z pracy jestem zadowolony. Nie mówię "nie", a na rozmowy przyjdzie czas po sezonie - podsumował Paweł Baran.
#dziejesiewsporcie: Pato imponuje formą
Debiut trenerski na szóstkę :)