[bullet=hop.jpg] Hop:
Rehabilitacja Dolnego i Jensena
W finale PLŻ 2. w Gdańsku w barwach Polonii kompletnie zawiedli Patryk Dolny i Rasmus Jensen. Mimo tamtego niepowodzenia, obaj dostali szansę występu w kolejnym spotkaniu i wykorzystali ją w stu procentach. Dolny tylko raz stracił w meczu ze Startem punkt i z bonusami zdobył czternaście oczek. Cztery swoje biegi wygrał natomiast Rasmus Jensen, a wyścig, w którym wraz z Piotrem Świstem na dystansie uporał się z rywalami i z 5:1 dla Startu zrobiło się 4:2 dla Polonii, był z pewnością jednym z najlepszych w ostatnich latach przy Bydgoskiej.
Pełen skład Startu
Nie od dziś wiadomo, że sytuacja finansowa Łączyńscy-Carbon Startu Gniezno nie jest najlepsza, a mimo to na mecz barażowy goście przyjechali do Piły w swoim najmocniejszym zestawieniu. W szeregach pierwszoligowca nie zabrakło przede wszystkim Bjarne Pedersena, który jak na lidera przystało, uratował swojej drużynie przyzwoity wynik.
Wiara w awans nie maleje
Mimo porażki w finale, pilscy kibice nie odwrócili się od klubu i licznie przybyli na stadion. Na trybunach próżno było szukać miejsc siedzących, a wielu kibiców na stojąco oglądało zmagania swoich ulubieńców. Ponadto spora część publiczności aktywnie włączała się do dopingu, dzięki czemu przy Bydgoskiej ponownie można było poczuć atmosferę żużlowego święta.
[bullet=bec.jpg] Bęc:
Niesportowe zachowanie Gomólskiego
Adrian Gomólski podczas spotkania w Pile zdecydowanie zbyt często używał nóg. Najpierw w parku maszyn kopnął menadżera gospodarzy - Tomasza Żentkowskiego, a następnie powtórzył to podczas walki na torze z Patrykiem Dolnym. Ponadto wiele kontrowersji wzbudziła sytuacja, gdy w biegu czternastym, widząc odjeżdżających na podwójnym prowadzeniu gospodarzy, upadł na pierwszym łuku. Po tej gonitwie został przez sędziego ukarany żółtą kartką.
Walka "na śmierć i życie"
Emocje towarzyszące spotkaniu były bardzo wysokie i ewidentnie udzieliły się także zawodnikom. Żużlowcy jechali nad wyraz ambitnie, co kilkukrotnie kończyło się groźnymi upadkami. Jak po meczu mówił trener Janusz Michaelis: - Obie strony jechały ostro i na granicy faulu, a może nawet ją przekraczały. Apeluję do zawodników obu stron o rozwagę, bo inaczej w rewanżu może dojść do tragedii. Powiedziałem im, że to nie są ich ostatnie zawody w karierze i muszą się wzajemnie szanować.