Swój największy sukces podczas niedzielnej rundy Grand Prix na Motoarenie, Chris Harris odniósł w pierwszym biegu, kiedy to zdołał przywieźć za plecami Macieja Janowskiego. Jak się później okazało, Brytyjczyk nie był tego dnia dobrze dysponowany i ostatecznie zakończył zawody na piętnastym miejscu, pokonując w poszczególnych biegach jedynie Troya Batchelora oraz Krzysztofa Kasprzaka. - W Toruniu zawsze jest ciężko. To bardzo dobry i szybki tor. Nam dzisiaj zdecydowanie brakowało szybkości. Oczywiście liczyłem na więcej punktów, ale silniki i reszta sprzętu nie były dobrze przygotowane - komentuje Harris.
Ostatnie lata są bardzo trudne dla popularnego "Bombera". 32-latek regularnie ściga się w żużlowej elicie, lecz bez większych sukcesów. Wyjątkiem był sezon 2013, kiedy to startował jedynie z dziką kartą na Millenium Stadium. Jego największe osiągnięcia to zwycięstwo w Grand Prix Wielkiej Brytanii na torze w Cardiff, 30 czerwca 2007 roku oraz szósta lokata w klasyfikacji generalnej w sezonie 2010, a ostatnie sezony to miejsca w drugiej dziesiątce. - Za mną kolejny niezbyt udany i trudny sezon. Oczywiście każdy z nich był inny. Teraz pozostaje mi poszukać odpowiedniej formy i czekam na kolejne wyzwania - deklaruje Brytyjczyk.
Jedno jest pewne, sympatycznego zawodnika z Wielkiej Brytanii z pewnością zobaczymy w cyklu SGP/IMŚ także w sezonie 2016. Zawodnik startujący w tym sezonie w barwach ŻKS ROW Rybnik zapewnił sobie awans do niego właśnie na torze w Rybniku, gdzie świetnie zaprezentował się w GP Challenge. Zapewne nie będzie on walczył o czołowe lokaty, ale wiary w siebie mu nie brakuje. - Z pewnością za rok wrócę silniejszy. Muszę przygotować się odpowiednio sprzętowo, ponieważ obecnie nie wygląda to dobrze. Jestem pewien, że dzięki lepszym silnikom jestem w stanie osiągać lepsze rezultaty - zakończył Harris.
Przed Harrisem ostatnia runda tegorocznego cyklu, którą zaplanowano na 24 października. Najlepsi żużlowcy świata polecą w długą podróż do australijskiego Melbourne.
"Silniejszy i Grubszy"