W SPAR Falubazie tylko kosmetyka. "Wystarczy jedno wzmocnienie"

SPAR Falubaz na razie chce uporać się z kwestiami finansowymi. Tematy transferowe w Zielonej Górze mają ruszyć za trzy tygodnie, ale klub nie planuje rewolucji.

O tym, że dla zielonogórzan priorytetem są kwestie finansowe, informowaliśmy już wcześniej. W klubie panuje pełne przekonanie, że na transfery przyjdzie czas za około trzy tygodnie i właściwe wzmocnienie drużyny nie będzie wtedy problemem. - Jeśli uda się wyprostować finanse, a są ku temu przesłanki, to skład SPAR Falubazu wcale nie wypchnie tej drużyny z walki o play-off. Będziemy na tyle silni, by powalczyć o czwórkę. Sytuacja bieżąca jest wciąż trudna, ale w ogóle nie martwię się o perspektywę po niej - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jacek Frątczak.

SPAR Falubaz już teraz zapewnia jednak, że w składzie zespołu nie dojdzie do rewolucji. - Wyjściowe zestawienie z początku minionego sezonu było w mojej ocenie optymalne. Ważne były w tym wszystkim relacje i atmosfera w samym klubie. Nam zabrakło tylko szczęścia. Jeśli utrzymamy status quo, pamiętając o braku Darcy'ego Warda, to i tak możemy bić się spokojnie o finał i zatrzymać nawet Fogo Unię Leszno. Jeśli mówimy o wzmocnieniach, to raczej planujemy kosmetykę, która będzie sprowadzać się do jednego nazwiska. Wielkich zmian ta drużyna nie potrzebuje. Najpierw finanse, a później skład. Jestem przekonany, że za trzy tygodnie nie będzie jeszcze za późno na ewentualne wzmocnienia - podkreśla nasz rozmówca

Na ten moment nie wiadomo, czy Jacek Frątczak będzie w przyszłym roku pracować w SPAR Falubazie. Z końcem września wygasła jego umowa z klubem. - Spokojnie. Mój temat nie jest priorytetowy - wyjaśnia. - Mamy się spotkać, podsumować rok i rozmawiać o przyszłości. Obserwuję to, co się dzieje w kwestiach finansowych i wierzę, że uda się przezwyciężyć kryzys - dodaje Frątczak.

Zielonogórzanie muszą się spieszyć z uporządkowaniem kwestii finansowych i to nie tylko w kontekście ewentualnych wzmocnień, ale też utrzymania stanu posiadania. Część zawodników ma wprawdzie ważne umowy, ale i tak rozgląda się za nowym pracodawcą. A jeśli chodzi o nowe nazwiska, to najczęściej w tym kontekście wymienia się Petera Kildemanda i Grigorija Łagutę. W przypadku Duńczyka zielonogórzanie muszą liczyć się z bardzo dużą konkurencją.

Źródło artykułu: