Tarnów został zdobyty w tym roku jedynie przez Fogo Unię Leszno, która wygrała tam 47:43. W pozostałych meczach górą byli już podopieczni Pawła Barana. Niespodziewanie dużo problemów przysporzyły im jednak spotkania rundy zasadniczej z rzeszowianami (48:42) i wrocławianami (47:43).
Mówi się że twierdza Tarnów nie jest już takim postrachem jak jeszcze rok temu. W minionym sezonie Jaskółki ani razu nie przekroczyły u siebie granicy sześćdziesięciu punktów, a najwyżej pokonały MRGARDEN GKM Grudziądz (55:35). Dla porównania w sezonie 2014 w aż czterech przypadkach zdobywali więcej niż pięćdziesiąt dziewięć oczek. Mniejszą skuteczność na własnym torze zauważają sami zawodnicy, o czym wspominali po zakończeniu sezonu.
- Oczywiście, że będziemy pracować nad naszym torem i nie trzeba nam o tym przypominać - stwierdził Paweł Baran. - Jeszcze przed zimą dosypiemy nowej nawierzchni i wszystko przygotujemy, jak należy. Zawsze staramy się robić tak, by nasz tor był powtarzalny. Nie zamierzamy kombinować, bo sami strzeliliśmy sobie takim działaniem w kolano - dodał.
Tarnowian nie stać na zatrzymanie Martina Vaculika i w przyszłym sezonie raczej nie będą dysponować już tak mocnym składem. Tym większe znaczenie mogą mieć mecze na własnym torze. O zdobywanie punktów na wyjazdach może być bowiem ciężko. - Zrobimy co możemy, by nasi zawodnicy czuli się na tej nawierzchni jak najlepiej. Zawsze jednak powtarzam, że tor żużlowy to nie boisko na hali. Tam zawsze można wyczyścić parkiet i nawierzchnia będzie taka sama. W przypadku żużla jesteśmy uzależnieni od wilgotności i temperatury. Ważne, by zawodnicy potrafili czytać to, co dzieje się z torem i odpowiednio na to reagować - podsumował trener Unii Tarnów.
PS mecenasie Tarnowa nie ma na mapie pogody was za rok ni Czytaj całość