Andreas Jonsson: Czekają mnie zmiany

Sezon 2015 nie był zbyt udany dla Andreasa Jonssona. Przed kilkoma dniami Szwed przyznał, że zamierza zmienić barwy klubowe w lidze polskiej. - Czas pomyśleć o zmianach i dalszym rozwoju - przyznaje.

WP SportoweFakty: Sezon 2015 dobiegł końca. Jak go ocenisz?

Andreas Jonsson: To nie był zbyt udany sezon i nie mogę być z niego zadowolony. Nie wyszło tak jak założyłem czy oczekiwałem. Zwłaszcza w lidze polskiej był to jeden ze słabszych momentów. Podobnie było w moich występach indywidualnych w Grand Prix. Tam również spodziewałem się lepszych wyników. Niestety, nie udało się. Pracuję więc teraz nad tym, by w przyszłym sezonie być lepszym.

Zwyżka formy przyszła dopiero w końcówce sezonu. Podobnie było w zeszłym roku. Czym to było spowodowane?

- Łatwo tak powiedzieć. Ludzie oceniają to właśnie w ten sposób, że na koniec sezonu dopiero odzyskałem formę. Jednak prawda jest inna. Przed rokiem poszukiwałem wciąż dobrych silników. W drugiej połowie sezonu udało się odnaleźć dobre, które pasowały i wówczas moje wyniki były dobre. W tym roku z kolei szukałem znowu odpowiednich tłumików. Próbowałem różnych ustawień, a mimo tego silnik nie pracował dość dobrze. Zakupiłem sporo sprzętu, wciąż starając się jak najszybciej odnaleźć rozwiązania swoich problemów. Ostatecznie udało się i zacząłem jeździć lepiej. W tym sporcie cały czas trzeba szukać rozwiązań, testować sporo sprzętu, ponieważ wiele od niego zależy. Potrzeba wiele pracy, by odnaleźć najlepsze ustawienia. Bez dobrego sprzętu nie jesteś w stanie wygrywać.

To pokazuje jak wiele zależy obecnie od odpowiednio dopasowanego sprzętu kiedy pomimo świetnej formy zawodnik nie zalicza zbyt udanych zawodów. Coraz częściej  o wyniku decyduje właśnie sprzęt, a w mniejszym stopniu forma. Czy zgodzisz się ze mną?

- Oczywiście, tak jak wspomniałem, bez dobrego sprzętu nie ma satysfakcjonujących wyników. Jednakże jest to efekt wielu rzeczy: zarówno dobrej formy jak i odpowiedniego sprzętu. Oczywiście każda z tych rzeczy jest ważna.

Wraz z końcem października wygasł twój kontrakt ze SPAR Falubazem. Czy jest możliwe, że pozostaniesz w szeregach tego klubu?

- Nie, nie jest to możliwe. Nie planuję pozostać w Zielonej Górze. W tym momencie nie ma też klubu, w którym miałbym jeździć. To czas na zmiany, na rozwój.

Prowadziłeś z tym klubem jakiekolwiek rozmowy w tej sprawie?

- Nie, żadne rozmowy nie miały miejsca.

Często zmiany barw klubowych działają jeszcze bardziej mobilizująco na zawodnika. Niejednokrotnie mieliśmy tego przykłady w tym sporcie.

- Najważniejsze, by cieszyć się z tego co się robi. Kocham speedway i chcę się nim cieszyć. Wtedy przyjdą też dobre wyniki, a z tego będę mógł czerpać radość. Tego właśnie chcę.

Przed dwoma laty podpisywałeś trzyletni kontrakt, który miał obowiązywać jeszcze w sezonie 2016. Dlaczego i kiedy uległ on skróceniu?

- Zimą mój kontrakt uległ zmianie. Wcześniej obowiązywał przez trzy lata łącznie z sezonem 2016. Jednakże klub zmienił warunki w wyniku czego był on ważny jeszcze tylko przez jeden rok i wygasł 31 października.

Wróciliście niedawno z dalekiej Australii gdzie odbywał się turniej Grand Prix. Jakie są twoje wrażenia z tego pobytu? Czy turnieje odbywające się tak daleko to twoim zdaniem trafiony pomysł?

- Uważam, że był to świetnie spędzony czas. Turniej odbywał się w fajnym miejscu, na świetnym stadionie. Tor był dobrze przygotowany i ogólnie zawody odbyły się we wspaniałej atmosferze. Oczywiście odbyliśmy długą drogę z mechanikami całym teamem, by tam dotrzeć, ale był to świetnie spędzony czas. Nie powiem ani jednego złego słowa odnośnie tego pomysłu. Wszystko było zaplanowane, zaczynając od podróży po same zawody.

W tegorocznych turniejach Grand Prix często awansowałeś do półfinałów. Niestety, rzadziej widzieliśmy Cię w fazie finałowej. Z czego to wynikało? Zbyt duże nerwy czy też zbyt bardzo chciałeś tam awansować?

- A może byłem niewystarczająco dobry? (śmiech).

Może nie wierzyłeś do końca w swoje możliwości?

-  Były chwile kiedy nie szło zbyt dobrze. Potem zaczęło być coraz lepiej. To jednak zajmuje trochę czasu, aby ponownie nabrać pewności którym torem jechać czy które pole wybrać. Może to jest ten problem. Ja zacząłem tę walkę, ale widocznie nie byłem wystarczająco dobry. To mogło być przyczyną tego, że po prostu nie docierałem do finałów.

W środowisku mawia się, że poza rolą zawodnika świetnie czujesz się także w roli przedsiębiorcy.

- Staram się dodatkowo zajmować takimi sprawami, ale nie sądzę, bym był dobrym biznesmenem.

Podobno jesteś także świetnym developerem.

- Próbuję zająć się także innymi rzeczami poza speedwayem. Kocham żużel i chcę nadal żyć tym sportem. Jednakże staram się robić także coś innego, coś poza tym.

Jak dajesz radę powiązać obie te role? Nie ukrywajmy, że poza turniejami Grand Prix występujesz także w lidze polskiej, szwedzkiej czy angielskiej.

- Tak, to prawda. Nie ma na to zbyt wiele czasu, zwłaszcza przy tylu moich występach w trakcie sezonu.

Byłeś jedną z osób zainteresowanych zakupem Polonii Bydgoszcz. Niestety, pomimo chęci i ciekawego pomysłu, nie udało się dojść do porozumienia.

- Tak naprawdę nie ma tu zbyt wiele do opowiadania. To nie była moja decyzja. Byłem zainteresowany, chciałem kupić ten klub. Miałem sporo pomysłów odnośnie tej inwestycji, ale niestety miasto zadecydowało tak, a nie inaczej. Nie miałem innej szansy na przedstawienie mojego pomysłu.

Przed tobą chwila wolnego czasu. Jakie są twoje plany na najbliższe miesiące? Kiedy rozpoczniesz przygotowania do następnego sezonu?

- Oczywiście planuję ten czas spędzić z moją rodziną. Zapewne wybierzemy się na jakieś wakacje, ale nastąpi to gdzieś w okolicach stycznia. Obecnie staram się już zaplanować kolejny sezon pod kątem zakupu sprzętowego, spotkań ze sponsorami. Oczywiście próbuję także znaleźć klub, w którym mógłbym startować w polskiej lidze. To będzie również czas na treningi przygotowawcze do kolejnego sezonu.

Rozmawiała Ewelina Bielawska

Źródło artykułu: