By myśleć o otrzymaniu licencji na starty w przyszłym sezonie, KMŻ Motor Lublin musi uporać się do końca listopada z długiem, który wynosi przeszło 230 tysięcy złotych. Klub nie może liczyć na pomoc miasta i szuka wsparcia u sponsorów.
Jak słyszymy ze strony klubu, inne sprawy, takie jak rozmowy z zawodnikami o przyszłym sezonie zostały odłożone na dalszy plan. - Na razie pracujemy nad tym, by znaleźć potrzebne pieniądze. Mamy na to czas do końca listopada. To jest kluczowe dla przyszłości klubu. W innym wypadku nie wystartujemy przecież w lidze - mówi prezes Andrzej Zając.
Inna sprawa, że zawodnicy, zdając sobie sprawę z sytuacji finansowej klubu, szukają przed kolejnym sezonem bardziej stabilnego pracodawcę. Kłopotów ze znalezieniem nowego pracodawcy nie powinni mieć chociażby Ales Dryml (średnia bieg. 2,214), Timo Lahti (1,885), czy Mathias Thoernblom (1,714). Na brak ofert nie powinni narzekać także polscy seniorzy, na czele z Ronniem Jamrożym, Kamilem Pulczyński i Edwardem Mazurem. Ostatni z nich przyznaje, że rozmawia obecnie z dwoma klubami.
W Lublinie zaznaczają, że rozmowy kontraktowe ruszą w przypadku realnych szans na otrzymanie licencji na przyszły sezon.
Zawodnicy KMŻ Motoru Lublin do wzięcia
Wobec problemów finansowych i ryzyka nie wystartowania w lidze, KMŻ Motor nie prowadzi negocjacji kontraktowych ze swoimi zawodnikami. Ales Dryml, Mathias Thoernblom czy Ronnie Jamroży nie powinni mieć problemów ze znalezieniem nowego pracodawcy.