Rozmowy z teamem Pawlickich ciągną się już od przeszło miesiąca. Prawdopodobny scenariusz zakłada, że w klubie zostanie tylko młodszy z braci - Piotr, a starszy z nich - Przemysław Pawlicki uda się do Stali Gorzów, z którą już wcześniej negocjował. Na poniedziałkowym rozmowach w Lesznie obecni byli obaj bracia i ojciec zawodników, ale podobnie jak na trzech wcześniejszych spotkaniach, nie zawarto porozumienia.
Klubowy dyrektor, Ireneusz Igielski, pytany o tę sprawę, odparł: - Rozmawialiśmy z Przemkiem i Piotrkiem Pawlickimi na początku tego tygodnia. Nie zawarliśmy jeszcze porozumienia i umówiliśmy się na kolejne rozmowy. Odbędą się one za kilka dni.
Przeszkodą przy podpisaniu kontraktu są nadal warunki finansowe. Pieniądze, jakich oczekuje team Pawlickich są bowiem nie do zaakceptowania dla udziałowców klubu. - Nie mogę mówić o szczegółach. Tak jak wspominał wcześniej w rozmowie z telewizją Józef Dworakowski, chodzi tu o rozbieżności finansowe - zaznaczył Igielski. Fakt, że obie strony zaplanowały kolejne spotkanie na drugą część tygodnia świadczy jednak o tym, że porozumienie z przynajmniej jednym z braci jest nadal możliwe.
Fogo Unia nie chce natomiast komentować oficjalnie doniesień naszego portalu o zainteresowaniu Peterem Kildemandem. Duńczyk rozmawiał już wcześniej z leszczyńskim klubem i rozważa jazdę w tym zespole. - Nie wypowiadam się o zawodnikach z zewnątrz. Mogę jedynie powiedzieć, że Kildemand to fajny facet i bardzo go lubię - zakończył Ireneusz Igielski.
Unia spotkała się z Pawlickimi. Nadal rozbieżności finansowe
Na początku tygodnia doszło do spotkania Fogo Unii z teamem braci Pawlickich. Z racji dalszych rozbieżności finansowych, nie zawarto jak dotąd żadnego porozumienia. Negocjacje będą jednak kontynuowane.
19-11-2015 | 12:03
Autor: Mateusz Puka
Andreas Jonsson będzie najprawdopodobniej pierwszym zawodnikiem wobec którego Falubaz ureguluje płatności za sezon 2015 Szwed odbył z działaczami bardzo poważną rozmowę tuż po zakończeniu sezonu. Oznajmił działaczom stanowczo, że nie dopuszcza sytuacji w której klub mógłby nie zapłacić mu zaległych pieniędzy. Wzburzenie żużlowca wynikało z faktu, że przed sezonem zgodził się na niemal 40 procentową obniżkę wynagrodzenia, w zamian za gwarancję terminowej wypłaty. Jak się okazało stanowczy ton okazał się zaskakująco skuteczny i tuż po Grand Prix Australii pieniądze zaczęły spływać na konto Jonssona. W kolejnych tygodniach Falubaz ratami spłacał zadłużenie i w tej chwili klubowi została do spłacenia już tylko niewielka część pierwotnej kwoty. O takim komforcie wciąż mogą tylko pomarzyć inni zawodnicy, którzy wciąż nie otrzymali zaległych pieniędzy. Najbardziej zniecierpliwiony wydaje się być Jarosław Hampel. Jeżeli najlepszy Polski zawodnik będzie chciał zostać w klubie znów będzie musiał zgodzić się na znaczną obniżkę wynagrodzenia. Jak się dowiedzieliśmy Hampel powoli zaczyna mieć dość sytuacji w Zielonej Górze i jest już po pierwszych rozmowach z innymi klubami. Czytaj całość