Marcin Kuźbicki: Efekt Dzika (felieton)

Przeczytałem kiedyś zdanie, że przypadek w futbolu zdobył więcej tytułów niż najlepsi piłkarze w historii razem wzięci. To pewnie prawda, ale i tak nie odgrywa tam równie wielkiej roli, co w naszym hermetycznym żużlu.

Z okazji sezonu ogórkowego postanowiłem zabawić się w małe speedway-fiction. Znane jest wam zapewne pojęcie "efektu motyla". Zgodnie ze słowami ulubionej pomocnicy wszystkich uczniów, konsekwentnie krytykowanej przez nauczycieli, jest to "anegdotyczne przedstawienie chaosu deterministycznego. W tytułowej anegdocie trzepot skrzydeł motyla, np. w Ohio, może po trzech dniach spowodować w Teksasie burze piaskową". Posłużę się tym przykładem, zastępując wszak skrzydlatego owada duńskim ssakiem, okres trzech dni wydłużę do dwóch lat, a zjawisko meteorologiczne zastąpię... tabelą Ekstraligi.

Cofnijmy się do 18 sierpnia 2013 roku, na stadion przy ulicy Sportowej 2 w Bydgoszczy. 15 bieg meczu Polonia Bydgoszcz - Stal Rzeszów, wynik na tablicy to 43:41 dla gospodarzy. Zdegradowana Polonia nie walczy już o nic poza własnym honorem, ale dla drużyny gości to wyścig o wszystko. Zwycięstwo 2:4 lub 1:5 zapewni im utrzymanie w Ekstralidze. Pod taśmą stają się od krawężnika Buczkowski, Pedersen, Andersen i Walasek.

Start wygrywa Pedersen, ale minimalnie uniesione koło uniemożliwia mu zamknięcie "Buczka" na wejściu w pierwszy łuk.

By wyprzedzić Polaka Duńczyk wynosi się odrobinę szerzej, zmuszając swojego kolegę z drużyny do obrania ścieżki pod samą bandą. Przez moment wydaje się, że goście wyjdą na upragnione 1:5, ale ścieżka po zewnętrznej nie niesie Walaska tak dobrze. Zostaje wyprzedzony przez dwójkę bydgoszczan i przez resztę wyścigu pozostaje mu bezradnie liczyć na cud, który nie następuje. Pedersen wygrywa, ale bieg kończy się remisem, skutkiem czego jego zespół spada z ligi. Zespołem, który dzięki temu utrzymuje się w elicie jest Sparta Wrocław.

Jak było dalej, wszyscy wiemy. Sparcie sztuka utrzymania się w lidze powodzi się również w 2014 roku, a 2015 to już popis umiejętności zawodników i sprytu trenera Barona, którego owocem jest srebrny medal DMP na koniec sezonu. Nicki Pedersen po spadku swojej drużyny przechodzi do Unii Leszno i w drugim sezonie startów z Bykiem na plastronie prowadzi swój zespół do pierwszego od 5 lat mistrzostwa Polski. Stal Rzeszów po rocznej absencji co prawda wraca w szeregi Ekstraligi, ale po przeciętnym sezonie tonie w długach, stawiając przyszłość żużla w tym mieście pod dużym znakiem zapytania. Tak potoczyła się rzeczywistość.

Ponownie cofnijmy się 2 lata wstecz, zmieniając jeden drobny szczegół. Pedersen składa się w pierwszy wiraż 15 wyścigu pół sekundy wcześniej, zamykając Buczkowskiego przy krawężniku.

Ten manewr pozwala Walaskowi obrać ścieżkę nieco bliżej wewnętrznej i nabrać większej szybkości na wyjściu z łuku. Goście nie formułują wzorowej pary, ale Walaskowi udaje się w tym biegu dowieźć 2 punkty. Stal Rzeszów utrzymuje się w lidze, Sparta Wrocław spada. Co dalej?

W 1 lidze wrocławianie nie mają oczywiście najmniejszych szans na zatrzymanie świeżo upieczonego mistrza świata, Taia Woffindena. Plotki transferowe znajdują potwierdzenie w rzeczywistości i Australobrytyjczyk wzmacnia skład Falubazu Zielona Góra. Niemożliwy staje się również powrót wychowanka Macieja Janowskiego, który na kolejny rok decyduje się zostać w Tarnowie. Marta Półtorak, podbudowana szczęśliwym utrzymaniem w lidze, skutecznie namawia Nickiego Pedersena do przedłużenia kontraktu. W tej sytuacji szukająca wzmocnień Unia Leszno decyduje się zakontraktować odchodzącego ze zdegradowanej Polonii Bydgoszcz Grega Hancocka, który w ten sposób po 20 latach po raz kolejny przywdziewa biało-niebieskie barwy.

Do play-offów awansują Tarnów, Gorzów, Zielona Góra i Leszno. Wypadek Grega Hancocka podczas Grand Prix w Gorzowie eliminuje z gry leszczyńskie Byki, dzięki czemu Unia Tarnów bez większych problemów awansuje do finału. W drugim półfinale wzmocniony Taiem Woffindenem Falubaz uzyskuje w pierwszym meczu zaliczkę na tyle dużą, że cudem udaje mu się ją obronić na stadionie Edwarda Jancarza. Tarnowianie pierwszy mecz finałowy w Zielonej Górze przegrywają dość znacznie, ale w rewanżu odrabiają straty i tytuł po roku przerwy powraca na Mościce. Tymczasem sąsiad zza miedzy, rzeszowska Stal z Nicki Pedersenem w składzie, kończy względnie spokojny sezon na 6 miejscu w tabeli i z optymizmem patrzy na nadchodzące rozgrywki. Włókniarz Częstochowa zmaga się z wyjątkowo trudnym finansowo rokiem, ale dzięki fiasku przedsezonowych negocjacji z Walaskiem, który zdecydował się zostać w bardziej stabilnym Rzeszowie, zespołowi spod Jasnej Góry udaje się w ostatniej chwili spłacić zadłużenie i uzyskać licencję na kolejny sezon.

Co dzieje się na rynku transferowym przed sezonem 2015? Unia Leszno oburzona postawą Grega Hancocka, który nie wziął udziału w półfinałowym meczu swojej drużyny, nie przedłuża z nim kontraktu. Zrażeni niepowodzeniem działacze stawiają na dwie młode strzelby - Emila Sajfutdinowa i Petera Kildemanda. W miejsce Duńczyka pod Jasną Górę wędruje dobrze już tam znany Zengota, a leszczynianie celem wzmocnienia rywalizacji wśród krajowych seniorów kontraktują Krzysztofa Buczkowskiego, przebijając ofertę pierwszoligowego Grudziądza. Włodarze Falubazu Zielona Góra, rozczarowani finałową porażką w poprzednim sezonie, znajdują winnego w postaci Jarosława Hampela i zrywają z nim umowę, ściągając w jego miejsce Grzegorza Walaska. To powoduje, że rzeszowian stać na zakontraktowanie odpuszczonego w Lesznie Grega Hancocka, który wraz z Nickim Pedersenem ma stworzyć morderczy duet prowadzący Żurawie do wymarzonego od dawna medalu.

Jarosław Hampel ląduje w Toruniu, który zerwał tym samym negocjacje z Grigorijem Łagutą, decydującym się na kolejny sezon w barwach Włókniarza. Dwóch silnych krajowych liderów (Miedziński i Hampel) oraz dwóch zagranicznych (Holder i Doyle), a także Przedpełski na pozycji juniora powoduje, że do czasu powrotu Darcy'ego Warda włodarze pozwalają objeżdżać się w lidze Maxowi Fricke, który z końcem czerwca ma ustąpić miejsca w składzie starszemu koledze. Ward jest kuszony ofertami przez inne kluby, lecz choć Fricke spisuje się zaskakująco dobrze, w obliczu kontuzji Jarosława Hampela prezes Termiński decyduje się zatrzymać Warda w składzie. Ten odpłaca się znakomitą jazdą, lecz niestety słabsza forma Holdera i Miedzińskiego oraz dziura na pozycji krajowego seniora, która utworzyła się po kontuzji Hampela powoduje, że Torunianie nie awansują do play-offów. Trafia tam Unia Leszno, Unia Tarnów, Falubaz Zielona Góra oraz - rzutem na taśmę - Stal Rzeszów, dzięki doskonałej dyspozycji dwójki liderów. W rewanżu za zeszłoroczny finał lepsi okazują się zielonogórzanie, którzy wzmocnieni tuż przed play-offami powracającym po dyskwalifikacji Patrykiem Dudkiem spokojnie oczekują finałowego przeciwnika. W potyczce leszczyńsko-rzeszowskiej, po zaskakująco wysokim tryumfie Stali w pierwszym meczu, spowodowanym słabszą dyspozycją braci Pawlickich oraz dwoma wykluczeniami Petera Kildemanda, w rewanżu na stadionie Alfreda Smoczyka walka toczy się do ostatniego biegu. Rzeszów musi go jednak wygrać. Zwycięstwo 2:4 lub 1:5 zapewni im finał Ekstraligi. Pod taśmą stają od krawężnika Buczkowski, Pedersen, Sajfutdinow i Hancock.

Start wygrywa Pedersen, ale minimalnie uniesione koło uniemożliwia mu zamknięcie Buczka na wejściu w pierwszy łuk...

Marcin Kuźbicki

Zobacz więcej felietonów Marcina Kuźbickiego ->

Komentarze (20)
avatar
teknokiller
4.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Suchary.Ogórkowe wypociny.Dużo tekstu ,mało esencji. 
avatar
2faced
4.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
sam lubie tak czasem pogdybac tyle ze nic z tego nie wynika... Fajnie sie czyta chociaz jest to bezcelowe. Czytaj całość
avatar
Mik
4.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
dobre to , ładna historyjka - najbardziej żal w niej Rzeszowa - mogła by być piękna historia... 
avatar
RECON_1
4.12.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo dla autora za luzna zabawe w historie alternatywna:) 
avatar
RECON_1
4.12.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo dla autora za luzna zabawe w historie alternatywna:)