Anders Thomsen: Chcę się rozwijać etapami

Anders Thomsen będzie reprezentował barwy Wybrzeża. To dla niego kolejny krok w karierze. - Nienawidzę przegrywać i wykonywać złej roboty. Gdy decyduję się na starty w danej lidze muszę wiedzieć, że mogę dać od siebie dużo - stwierdził.

WP SportoweFakty: W ubiegłym sezonie zadebiutowałeś w polskiej lidze. Teraz przeszedłeś do klubu z Nice PLŻ. Wybrzeże to dobry wybór?

Anders Thomsen: Miałem dużo ofert z Polski na przyszły sezon, również z PGE Ekstraligi. Ja jednak chcę w swojej karierze rozwijać się etapami. Nie chcę postępować zbyt szybko. W mojej ocenie jazda w Nice PLŻ w przyszłym sezonie, to optymalne rozwiązanie. Dla mnie ważne jest przywożenie wielu punktów w każdym możliwym meczu. Bardziej cieszyłoby mnie zdobycie dziesięciu punktów w Nice PLŻ, niż pięciu w PGE Ekstralidze. Mam świadomość, że muszę się wiele nauczyć. Jazda w tej klasie rozgrywkowej jest naturalnym krokiem na mojej drodze. Na PGE Ekstraligę jeszcze poczekam i zadebiutuję tam wtedy, gdy poczuję że jestem na to gotowy.

Ścigałeś się dla Kolejarza Intermarche Rawicz. Co najbardziej utkwiło ci w pamięci z meczów w Polsce?

- Przede wszystkim podoba mi się publiczność w waszym kraju. Polscy kibice są bardzo oddani dla swoich klubów i tworzą świetną atmosferę na trybunach. Wspaniale jest spotykać się z nimi gdy przychodzą na stadion i dopingują.

Czy startowałeś kiedykolwiek w Gdańsku?

- Nie, jeszcze nigdy nie byłem w Gdańsku i na tym torze. Przed podpisaniem kontraktu oglądałem jednak wyścigi ze Stadionu im. Zbigniewa Podleckiego w internecie. Wydaje mi się, że jest to długi i szybki tor. To dla mnie bardzo dobre.

Na mecze Wybrzeża nawet w PLŻ 2. potrafiło przyjść 5-6 tysięcy widzów. Ta sytuacja ciebie więc może motywować?

- Tak, zawsze inaczej jeździ się wtedy, gdy są pełne trybuny. To dla mnie bardzo duża motywacja. Polscy kibice potrafią stworzyć fantastyczną atmosferę i podchodzę do tego z dużym optymizmem.

Anders Thomsen uwielbia jeździć przy pełnych trybunach
Anders Thomsen uwielbia jeździć przy pełnych trybunach

Jakie argumenty miały największy wpływ na to, że wybrałeś właśnie Wybrzeże?

- Podczas naszych rozmów kontraktowych wszystkie kwestie były od razu jasne i rozsądne. Wybrzeże nie było klubem, który oferował mi najwięcej, ale wiem że nie są to obietnice bez pokrycia. Dodatkowo jak już wspomniałem gdański tor wygląda na taki, na którym można się ścigać różnymi ścieżkami. Jestem przekonany, że będzie mi pasował.

Czy nie uważasz, że trafiłeś do Polski zbyt późno?

- Nie. Po prostu w ubiegłym sezonie czułem się gotowy na starty w Polsce. Jak już mówiłem nienawidzę przegrywać i wykonywać złej roboty. Gdy decyduję się na starty w danej lidze muszę wiedzieć, że mogę dać od siebie dużo mojemu klubowi. Polska to najlepszy żużlowy kraj na świecie. Jest tutaj wielu znakomitych żużlowców, liga jest niezwykle mocna. Gdy nie jesteś wystarczająco dobry, lądujesz poza składem. Nie chciałbym, żeby kiedykolwiek coś takiego mi się zdarzyło.

W ubiegłym sezonie jeździłeś w wielu różnych ligach - polskiej, duńskiej, brytyjskiej, szwedzkiej i niemieckiej. Czy w zbliżającym się sezonie chcesz występować w tych wszystkich ligach, czy planujesz się skupić na jeździe w konkretnych krajach?

- Nie planuję startów w Anglii. Może zdecyduję się na jazdę w tym kraju wówczas, gdy na kontynencie sezon się już skończy, podobnie jak miało to miejsce w tym roku. Uważam, że jest to dobre rozwiązanie, bo w Anglii podczas sezonu jest za dużo meczów i podróży. Przez to czuje się zmęczenie i nie można wykonać pracy tak dobrze, jak by się chciało. Podczas sezonu będę się koncentrował na startach w Szwecji, Danii, Polsce i Niemczech, gdzie mecze są zazwyczaj w soboty. Uważam, że to optymalne rozwiązanie.
[nextpage]W ostatnim sezonie w gronie juniorów osiągnąłeś bardzo dobre wyniki indywidualne. Wywalczyłeś srebrny medal IMŚJ i złoty IMEJ. Czy była to dla ciebie niespodzianka? W końcu wielu finalistów jeździ na co dzień w PGE Ekstralidze.

- Nie była to dla mnie niespodzianka, bo już wcześniej wiele razy pokonywałem moich rówieśników. Moim celem na koniec wieku juniora było zostanie mistrzem świata w tej kategorii i naprawdę do tego cały czas dążyłem. Niestety miałem pecha i pękł mi łańcuch podczas drugiego finału IMŚJ w Lublinie. Gdyby się to nie zdarzyło, byłbym bliżej Bartosza Zmarzlika. Nie wiem co by się wtedy zdarzyło. Udało mi się pokonać Zmarzlika kilka razy w tym sezonie, ale oczywiście mam świadomość, że to świetny zawodnik prezentujący wysoki poziom. Pojechał fantastycznie we wszystkich trzech finałach. Miał też troche szczęścia, ale tak funkcjonuje ten sport. Teraz był najlepszy, ja mam nadzieję że pokonam go następnym razem.

Co się więc zmieniło przed ostatnim sezonem? W końcu w 2013 i 2014 roku nie awansowałeś nawet do finału IMŚJ. Z tego względu srebro wydaje się być spektakularnym wyczynem.

- Zmieniło się naprawdę dużo. Miałem nowe motocykle, lepsze silniki, do tego zatrudniłem mechaników na pełen etat. Dodatkowo po prostu byłem starszy o rok i bardziej doświadczony. Tego roku po prostu czułem, że jestem gotowy. Dla mnie bardzo ważne jest to, by nie przesadzać z wyzwaniami. Gdy czuję się gotowy na zrobienie kroku naprzód, wykonuję go. Chcę się rozwijać etapami, by zawsze czerpać radość z jazdy. Każdego dnia dążę do nauki. Jak już mówiłem chciałem na koniec wieku juniora być najlepszy w IMŚJ i wraz z moim teamem byliśmy bardzo blisko. Zabawne jest to, że podobną sytuację miałem w 2010 roku. Wówczas zostałem mistrzem świata w klasie 80 cc, a był to mój pierwszy finał w tej kategorii, a właśnie tytuł był moim celem przed tym, jak przeniosłem się na duży tor.

W gdańskim zespole jest wielu młodych zawodników, jak ty, Sundstroem, Fajfer, Krcmar, czy Kossakowski. Czy opieranie się na młodym składzie to dobra droga do sukcesu?

- Oni wszyscy są bardzo dobrymi zawodnikami. Bardzo ważne jest to, by w zespole panował dobry team spirit. Nikt nie może być w zespole pozostawiony samemu sobie. Każdemu zdarzają się gorsze dni. Wówczas bardzo ważne jest to, by pozostali zawodnicy z drużyny pomogli i poradzili co zrobić, my nastrój się poprawił. Zespół nie może być oparty na indywidualnościach. Składa się z zawodników, z trenera - każdy musi tworzyć dobrą atmosferę i wtedy można myśleć o wyniku.

Jak widzisz swoje miejsce w zespole? Czy możesz być od razu jednym z liderów w Nice PLŻ?

- Nie wiem czy będę mógł być liderem, czas pokaże. Ze swojej strony mogę obiecać, że będę starał się dać z siebie najwięcej jak tylko potrafię, by pomóc drużynie. Chcę zdobywać wiele punktów, przynajmniej dziesięć na mecz. Gdy będzie ich mniej, będę uważał że to dla mnie złe zawody.

Po sezonie spędzonym w Kolejarzu Intermarche Rawicz, Thomsen czuje się gotowy na skuteczną jazdę w Nice PLŻ
Po sezonie spędzonym w Kolejarzu Intermarche Rawicz, Thomsen czuje się gotowy na skuteczną jazdę w Nice PLŻ

Czy podczas sezonu planujesz przebywać w Gdańsku przed meczami, czy uważasz że poradzisz sobie bez treningów?

- Ze względu na to, że nigdy wcześniej nie jeździłem na gdańskim torze bardzo ważne jest dla mnie to, by nauczyć się tej nawierzchni, by wiedzieć którędy mogę atakować. Będę przebywał w Gdańsku tak często, jak to tylko możliwe. Myślę, że zazwyczaj będzie to dzień przed meczem. Potrenuję, prześpię się w hotelu i będę gotowy na spotkanie ligowe.

Teraz będziesz seniorem. Co ta sytuacja u ciebie zmienia?

- Zmieni się bardzo dużo. W czwartek rozmawiałem z trenerem reprezentacji Danii - Andersem Secherem. Powiedział mi, że w przyszłym sezonie będę w pierwszej reprezentacji wraz z Nickim Pedersenem, Nielsem Kristianem Iversenem, Peterem Kildemandem, Hansem Andersenem i Michaelem Jepsenem Jensenem. Jak więc widzisz zmienia się u mnie dużo. Będę wymagał od siebie i od mojego teamu dużo więcej, jednak nie zapominam o tym że muszę z tego czerpać radość, bo inaczej nie widzę szans na rozwój.

Jak zamierzasz się przygotowywać do sezonu pod względem fizycznym?

- Podczas okresu zimowego lubię polować i łowić ryby. To mnie relaksuje i pozwala wyczyścić głowę od żużla. Podczas trwającego sezonu gdy tylko mam czas również lubię to robić. Oczywiście nie zapominam o przygotowaniach do sezonu. Codziennie biegam po 10 kilometrów, dodatkowo pracuję nad siłą pod okiem fizjoterapeuty. Jestem pewny, że będę gotowy do startu sezonu, który w moim przypadku nastąpi już w lutym, gdy pojadę z drużyną narodową do Francji.

Rozmawiał Michał Gałęzewski

Źródło artykułu: