Jason Doyle: Czasami za mało w siebie wierzę

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dzięki ciężkiej pracy z zawodnika, który jeszcze kilka lat temu był jedynie ligowym rzemieślnikiem rywalizującym głównie na brytyjskich torach, Jason Doyle stał się czołowym żużlowcem świata.

W tym artykule dowiesz się o:

W 2014 roku Australijczyk dzięki dobrej postawie w Grand Prix Challenge uzyskał przepustkę do cyklu GP 2015, w którym dotąd nigdy wcześniej nie miał okazji startować, choćby z dziką kartą. Z wyników w elicie, jak na debiutanta, "Doyley" mógł być zadowolony. 114 zgromadzonych punktów pozwoliło mu zająć niezłą, piątą pozycję, dzięki której zdołał się utrzymać w elicie na 2016 rok.

- Nigdy nie stawiałem sobie za cel czegoś więcej niż czołowa ósemka. Po prostu chciałem skończyć sezon w tym gronie i móc go uznać za udany - podsumował Jason Doyle. - Zakwalifikowanie się do Grand Prix bez konieczności otrzymania dzikiej karty jest dla mnie dużym osiągnięciem. Nie lubię stawiać przed sobą ogromnych celów - muszą one być realne - dodał.

30-latek jest zadowolony z pozycji, którą udało mu się w tym roku zająć. - Jeśli ktoś powiedziałby mi, że będę piąty na świecie, zacząłbym się śmiać. Czasami za mało w siebie wierzę - powiedział.

Australijczyk nie ukrywa, że rywalizacja z najlepszymi zawodnikami globu sporo mu dała. - Dużo się nauczyłem w tym roku. Wielu osobom tłumaczyłem jaka jest to lekcja. To inny styl jazdy, bardziej taktyczny, do którego nie byłem przyzwyczajony - wyjaśnił.

Źródło: speedwaygp.com

Źródło artykułu: