Polonia Piła nie bierze pod uwagę II ligi

Wiele wskazuje na to, że ostatecznie nie dojdzie do połączenia lig, a w Polsce nadal funkcjonować będą trzy klasy rozgrywkowe. Włodarze Polonii Piła nie wyobrażają sobie jednak scenariusza, że mieliby startować w II lidze.

W zeszłym tygodniu podczas spotkania prezesów I i II ligi zapadła decyzja, aby ze względu na małą liczbę drużyn dwie klasy rozgrywkowe zostały połączone. Niewykluczone jednak, że ostatecznie do tego nie dojdzie. W poniedziałek GKSŻ wydała komunikat, w którym zaznaczyła, że ze względu na głosy sprzeciwu ze strony sponsora i telewizji, myśli o zachowaniu dawnego statusu, czyli Nice PLŻ i PLŻ2.

Doniesienia te niepokoją włodarzy Polonii Piła. - Na razie są to jeszcze niepotwierdzone informacje, ale naszym zdaniem to nie czas, by robić kolejne roszady. Na ostatnim spotkaniu z prezesami ustaliliśmy, że łączymy ligi i tego powinniśmy się trzymać. Uważam, że tworzenie II ligi, w której miałyby wystąpić tyko trzy zespoły nie ma żadnego sensu. Jestem jednak za tym, by wziąć pod uwagę wymogi telewizji i zamiast podziału na dwie grupy, jechać na zasadzie każdy z każdym. Wtedy mielibyśmy dwadzieścia meczów w sezonie - powiedział w rozmowie z naszym portalem wiceprezes klubu, Tomasz Żentkowski.

W przypadku, gdy w Polsce obowiązywałyby nadal trzy klasy rozgrywkowe, pilska Polonia musiałaby liczyć na zaproszenie do I ligi. Możliwe, że dwa zespoły zostałyby wyłonione w konkursie na dziką kartę. - My nie bierzemy pod uwagę tego, że mogłyby nas zabraknąć w I lidze. Otrzymaliśmy jasną deklarację, że pojedziemy na zapleczu Ekstraligi i załatwiamy obecnie wszystkie sprawy klubowe właśnie pod kątem startu w tej klasie rozgrywek - dodał wiceprezes Polonii.

Głównym argumentem pilan jest pozycja na zakończenie poprzedniego sezonu. Polonia dotarła do finału PLŻ 2, a następnie przegrała baraż o awans do Nice PLŻ z Łączyńscy-Carbon Startem Gniezno. - W poprzednim sezonie byliśmy finalistami II ligi. Dla nas jasne jest to, że jeśli doszłoby do podziału na trzy klasy rozgrywek, w pierwszej kolejności dostalibyśmy zaproszenie do I ligi. Drugie w kolejności byłoby KSM Krosno, a dopiero na kolejnym miejscu Włókniarz Częstochowa. Przegraliśmy na zakończenie ostatniego sezonu baraże ze Startem, ale zastawiamy się na jakiej podstawie gnieźnianie, biorąc pod uwagę ich sytuację finansową, zostali dopuszczeni do tego dwumeczu. Nas odjechanie barażu kosztowało dodatkowe 100 tysięcy złotych - podsumował Żentkowski.

Źródło artykułu: