Zygfryd Łojko: Muszę ich hamować

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W ubiegłą sobotę żużlowcy ZKŻ Zielona Góra wyjechali do Włoch na zimowe zgrupowanie przed nadchodzącym sezonem. W Alpach zielonogórscy zawodnicy przebywać będą przez tydzień.

W Dolomitach jeźdźcy drużyny spod znaku "Myszki Miki" trenują codziennie po kilka godzin. - Zajęcia odbywają się zgodnie z planem. Rano mamy rozruch trwający do 40 minut, a później czas wypełniają zajęcia na stoku. Od poniedziałku jeździ się bardzo dobrze, bo w niedzielę było dużo ludzi, tłok, oblodzone stoki. Od poniedziałku praktycznie są pustki. Szaleje Zengota, Dobrucki i inni. Muszę ich hamować, przypominać im, że w poprzednich sezonach przeszli kontuzje, żeby nie szaleli. Ja nie mogłem ich dogonić, a jeżdżę nie najgorzej. Widać jednak, że nie boją się prędkości, tęsknią już za nią. Ale dla nich przecież sezon zaczyna się dopiero w kwietniu. Na stoku bryluje Protasiewicz, który jeszcze bardzo dawno temu jeździł u mnie w zespole juniorów. Mamy tu bardzo dobre warunki, jest odnowa, z której chętnie po jeździe korzystamy. O 19-20 mamy kolację i później do łóżek. Po pięciu godzinach jazdy nikomu nigdzie nie chce się już wychodzić. Jest wesoło i męcząco - powiedział Zygfryd Łojko, odpowiedzialny za przygotowanie ZKŻ Zielona Góra, na antenie Radia Zielona Góra.

Źródło artykułu: