WP SportoweFakty: Jakie są pana odczucia po podpisaniu kontraktu w Tarnowie?
Piotr Świderski: Są one jak najbardziej pozytywne. Bardzo się cieszę, że będzie mi dane ścigać się kolejny rok w najlepszej lidze świata. Jestem też zadowolony z tego, że padło właśnie na Unię Tarnów. To naprawdę dobra drużyna.
Przed rokiem w gorzowskiej Stali musiał pan walczyć o miejsce w składzie. Teraz pana sytuacja powinna być bardziej komfortowa.
- Dlatego też wiążę z przenosinami do Tarnowa duże nadzieje. Będę mógł się skupić na walce z rywalami w meczach ligowych. Nie będzie powtórki z sezonu 2015, gdy zamiast o kolejnym spotkaniu, musiałem myśleć o treningu, na którym musiałem walczyć o miejsce w składzie.
Wspomnienia z 2009 roku miały wpływ na pana decyzję? Startował pan wtedy z bardzo dobrym skutkiem w barwach Jaskółek.
- Rzeczywiście, mam z tamtego sezonu same dobre wspomnienia i tym bardziej się cieszę, że znów będę jeździć na południu Polski. Sezon 2009 był bardzo dobry w moim wykonaniu i mówiąc nieskromnie, na pewno przyczynił się w dużej mierze do tego, że tarnowianie awansowali wtedy do Ekstraligi. Przeważnie dobrze mi się jeździło na tamtym torze i zawsze czułem geometrię tego owalu. Myślę, że gdy przypomnę sobie ścieżki i dopasuję się pod względem sprzętowym, będę mógł robić w Tarnowie ponownie dobry wynik. Mam nadzieję, że będę pewnym punktem tego zespołu.
Czy szybko doszedł pan do porozumienia z Unią, czy też były też inne, konkurencyjne oferty?
- Nie chciałbym się rozwodzić na temat innych ofert i tego, kto o mnie zabiegał. Ważne, że znam już swoją przyszłość i pracodawcę na najbliższy sezon. Muszę przyznać, że bardzo szybko doszedłem z Tarnowem do porozumienia i nie było tu większych problemów z dogadaniem się. Jechałem na spotkanie w klubie od szóstej rano, ale było warto. Mam podpisaną umowę i jestem naprawdę pozytywnie naładowany przed nowym sezonem.
A co uważa pan o tarnowskiej drużynie? Są solidni zawodnicy, tacy jak Janusz Kołodziej. Jest także młody trener, Paweł Baran, którego uznano za objawienie ostatniego sezonu. O wspólny język nie powinno być raczej trudno?
- Taką mam nadzieje. Jeśli chodzi o siłę zespołu, to ciężko ją w tej chwili oceniać. Uważam, że wszystko wyjaśni się na torze, a wróżenie z fusów przed sezonem nie ma większego sensu. Na pewno jesteśmy nastawieni na ciężką pracę, bo w żużlu, a zwłaszcza w Ekstralidze nic nie ma za darmo.
Czego przed nowym sezonem można panu życzyć?
- Można powiedzieć, że nasz skład w Tarnowie jest wyliczony co do jednego, dlatego mam nadzieję, że zarówno mnie, jak i resztę kolegów będą omijać kontuzje. Tego bym właśnie sobie życzył, bo jeśli będziemy cali i zdrowi, to powinniśmy zrobić w tym roku dobry wynik.
Dziękuję za rozmowę.
- Również dziękuję. Przy okazji chciałem pozdrowić z tego miejsca tarnowskich kibiców. Bardzo dobrze ich wspominam i liczę na ich doping oraz wsparcie w nadchodzącym sezonie. Wierzę, że z mojej postawy na torze będą zadowoleni.
Rozmawiał Michał Wachowski