Rozmowy tarnowskiego klubu z Arturem Mroczką odnośnie nowego kontraktu ciągnęły się tygodniami mimo, że parafowanie umowy wydawało się kwestią czasu. Ostatecznie strony nie doszły do porozumienia.
- Artur był w Tarnowie osobiście i rozmawialiśmy. Przedłożyliśmy mu swoją umowę, a on nam swoją. Później cały czas prezes był z nim na łączach i wymieniał maile. Nie można powiedzieć, że był z nim kontakt utrudniony, bo jeśli potrzebowaliśmy się z nim skontaktować, to nie było problemu. Nie chciałbym rozmawiać o naszych negocjacjach, bo są to zakulisowe tematy. Mieliśmy pewien czas przeznaczony na rozmowy, ale przedłużyło się to. Gdyby wszystko ułożyło się tak, jak było to zaplanowane, to zostałoby po staremu. Tak jak powiedziałem wcześniej, nie mogliśmy czekać w nieskończoność, bo później mielibyśmy problem - wyjaśnił szkoleniowiec Jaskółek.
Unia Tarnów była przygotowana na fiasko negocjacji z Mroczką i cały czas szukała zawodnika, który mógłby go zastąpić. Wybór padł na Piotra Świderskiego, który wraca do miejscowego klubu po sześciu latach przerwy. - Sam optowałem za Piotrem. Rozmawiałem z nim i zachęcałem go do podpisania z nami kontraktu. Gdyby miał być nieprzydatny dla naszej drużyny, to teraz nie byłoby go z nami. Rozmowy z Arturem wiodły jak się wiodły, ale mieliśmy przygotowany plan B, z którego skorzystaliśmy - dodał.
Tarnowski zespół mogli wzmocnić również inni zawodnicy. Włodarze klubu rozmawiali m.in. z Rune Holtą. - W głowie mieliśmy różne pomysły i rozmawialiśmy wcześniej z kilkoma zawodnikami, ale jakiś większych konkretów nie było. Myśleliśmy bowiem, że podpisanie kontraktu z Arturem będzie kwestią czasu. Niestety, ale nie mogliśmy czekać w nieskończoność, bo później mogłoby się okazać, że nie będziemy mieli kogo zakontraktować.
Wybór Unii Tarnów mógł być dla niektórych nieco zaskakujący, bo Świderski ma za sobą nieudany sezon w Stali Gorzów. Jaskółki liczą jednak na to, że 33-letni żużlowiec odbuduje się w nowym klubie i będzie solidnym punktem drużyny.
- Zawsze powtarzam, że sezon sezonowi nie jest równy. Kto by się spodziewał na przykład, że wicemistrz świata Krzysiu Kasprzak będzie miał tak słaby sezon? Nikt by tego nie przewidział. Nie możemy patrzeć na Piotra w ten sposób, że w poprzednim roku pojechał mało meczów i zdobył niewiele punktów. Tak naprawdę do przyszłości ma to się nijak. Gdybym jako trener nie widział w nim potencjału i możliwości odbudowania się, to myślę, że nawet nie byłoby takiego tematu. Wiem, że będzie mocnym punktem naszej drużyny, a w jakim przedziale punktów będzie jechał, to zobaczymy. Pewnie, że chciałbym, żeby robił dwu cyfrówki, ale czas wszystko zweryfikuje. Ja w niego wierzę i liczę na jego dobrą jazdę - zakończył Paweł Baran.