Żużlowy Jackpot (3): Respirator dla żużla. Lekarstwo ma przyjść za rok (felieton)

- Żużel w Polsce jest jak się wydaje w apogeum kryzysu. To dno, od którego musi się odbić - pisze w swoim felietonie "Żużlowy Jackpot" Jacek Frątczak.

 Redakcja
Redakcja

Mieliśmy ogromne zamieszanie związane z ustaleniem systemu rozgrywek ligowych na zapleczu elity na sezon 2016. Z całą pewnością nie było ono nikomu potrzebne. W obliczu ujawniania się kolejno klubów, które nie miały początkowo szans regulaminowych lub nie ubiegały się o start w tegorocznych rozgrywkach (Ostrów, Gniezno, Lublin), trzeba było szukać optymalnego w tej sytuacji rozwiązania. Pamiętajmy, że wątpliwości mieli także koledzy w Rawiczu, gdzie z powodu małego zainteresowania działacze rozważali roczną przerwę. Te wydarzenia sprawiły, że później zapanował spory chaos. Momentami było widać, że wszystko odbywa się żywiołowo, ale co kluczowe poza planem. Kiedy swoje ważne trzy grosze wrzuciła telewizja oraz sponsor ligi, to wszystko spowodowało, że nie było widać "prostej za zakrętem".

Mieliśmy serial. Z dnia na dzień pojawiały się skrajne informacje, które dotyczyły ostatecznego kształtu rozgrywek. To jednak efekt dramatycznej sytuacji w niektórych ośrodkach, w większości poza Ekstraligą. Realia były znacznie trudniejsze niż wcześniejsze oceny. Rozpoczęła się walka o każdy ośrodek. Mam wrażenie, że problem był tak duży, że zaskoczył również żużlową centralę. Efekt jest taki, że mamy twór, którego w innej dyscyplinie ligowej raczej nie znajdziemy. Rozwiązanie jest totalnie bez precedensu. Inna sprawa, że podział na trzy ligi był kompletnie bezsensowny biorąc pod uwagę aktualną liczbę miast żużlowych. Przy okazji warto zwrócić uwagę, że poza Rzeszowem kłopoty dotyczyły ośrodków z aspiracjami, ale jednak poza elitą. Czy nie jest to dowód na coraz większą kadłubowość żużla jako dyscypliny sportu? Z drugiej strony silne zaplecze jest równie ważne dla Ekstraligi jak ona sama. Wygląda więc na to, że w kolejnym sezonie poza walką o medale środowisko żużlowe czeka walka o przetrwanie.

Uważam, że połączenie lig było słuszne, ale z drugiej strony mam też wrażenie, że trochę próbujemy zaklinać rzeczywistość i mówić przy tym, że mamy 18 czy 19 ośrodków, które za rok na pewno przystąpią do rozgrywek, a z banicji wrócą te ośrodki, które zamrażają swoją działalność. Za pół roku może się okazać, że jest nieco inaczej. Inna sprawa, że rynek wszystko sam zweryfikuje, a regulacje niewiele pomogą. Wszak i z pustego…

Zastanawiam się, co ma zmienić się w Rawiczu, skoro jeszcze niedawno lansowano tam tezę, że nie ma sensu bawić się w tym roku w żużel, bo zainteresowanie jest znikome i nieadekwatne do kosztów. Teraz okazuje się, że w nieco kadłubowej formie, ale jednak dyscyplina tam będzie. Pytanie tylko co to tak naprawdę zmieni? Ich jazda w tym roku to raczej decyzja dla dobra ogółu i trochę ucieczka do przodu samego ośrodka. Niemniej trzymam kciuki za Rawicz i Darka Cieślaka.

W polskim żużlu panuje teraz przekonanie, że za rok będzie lepiej. W tej chwili zastosowano regulaminowy respirator. Lekarstwo ma przyjść za rok. Żużlowa centrala chce wtedy wrócić do trzech lig i dlatego teraz zdecydowała się na takie rozwiązanie. Oby to się opłaciło. Tak czy inaczej wyjścia nie było. Podział na trzy klasy rozgrywkowe przy większej liczbie ekip jest naturalny. Nie mam jednak pełnego przekonania, że to wydarzy się już za dwanaście miesięcy.

Żużel jest w apogeum kryzysu. To dno, od którego musi się odbić. Stosuje się nienaturalne narzędzia, które mogą dla kibiców być trudne do zrozumienia. Jednym z nich jest jazda tylko u siebie czy założenie, że mecze na wyjeździe będą oddane walkowerem. Mam jednak wrażenie, że nic innego nie dało się już zrobić. Trudno jednak zgodzić się z pomysłem, że w przypadku utworzenia II ligi ktoś z automatu i odgórnie zostanie do niej relegowany.

To był trudny, ale konieczny kompromis pomiędzy wszystkimi uczestnikami tej zabawy. Powstał dziwny produkt, ciężko go uzasadnić sportowo, ale traktujmy go jako pomost do lepszego, zdrowszego jutra w sezonie 2017.

Jacek Frątczak

PS. Szacunek dla Państwa Marcinkiewiczów, właścicieli Ekantor.pl, za podjęcie się wyzwania, ale też i ryzyka jakie niesie za sobą ekspozycja swojej marki w kontekście klubów żużlowych. Życzę zadowolenia i satysfakcji nie tylko czysto biznesowej.

Zobacz więcej felietonów Jacka Frątczaka ->

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy podzielasz zdanie Jacka Frątczaka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×