GKSŻ to ludzie wielkiej wiary. Za rok znowu może być chaos
W końcu poznaliśmy system rozgrywek na sezon 2016. Mam tylko nadzieję, że to już naprawdę ostateczna decyzja i nic się nie zmieni. W dużej mierze został zrealizowany pomysł "częstochowski". Wydaje się to rozsądne. Mam tylko jedną podstawową uwagę i obawę, która się z nią wiążę.
Mniej meczów ze względu na finanse mają pojechać kluby z Rawicza i Opola. Dlaczego tylko one i akurat one? Na jakiej podstawie została dokonana ta weryfikacja? Brakuje mi jasnej wykładani, czy to prawo czy obowiązek i w jakiej sytuacji można to stosować. Reszta ma jechać normalnie i świetnie. Ale kto i w jaki sposób sprawdził, czy oni są na to gotowi? Nie mam przekonania, czy reszta ośrodków jedzie więcej meczów w nagrodę czy za karę.
Wprowadzone rozwiązanie to też jasny sygnał dotyczący intencji władz polskiego żużla. Rawicz i Opole nie mają praktycznie żadnych szans na coś więcej niż zajęcie dwóch ostatnich miejsc. Problemu jednak nikt nie widzi, bo za rok chcemy wrócić do trzech lig, a te dwa kluby są przymierzane do tej najniższej klasy rozgrywkowej. To oceniam akurat krytycznie. Co zmieni się przez rok w polskim żużlu? W GKSŻ wierzą, że w przyszłorocznych rozgrywkach drugiej ligi będzie nawet siedem ekip. Najwyraźniej są tam naprawdę ludzie wielkiej wiary. W mojej ocenie wszystko zweryfikuje życie gospodarcze. Zauważam odwrotną tendencję w ostatnich latach. Kluby się zwijają. Nie zauważam w poszczególnych miastach wielkiego rozwoju i coraz bardziej prężnej działalności. Zatem aż taką optymistką jak GKSŻ nie jestem. Tak samo nigdy nie byłam entuzjastą rozwiązań tymczasowych.
Od dawna jestem zwolennikiem innego systemu. W mojej ocenie powinny być dwie ligi, ale w tej najwyższej, czyli PGE Ekstralidze powinno startować 10 ekip. Cała reszta w pierwszej lidze. Wtedy zostaje zachowany sens rywalizacji sportowej, bo można zarówno spaść jak i awansować. Można mieć wtedy wielkie ambicje, ale równie dobrze bawić się żużlem i odjeżdżać kolejne sezony.
Puentując, rozwiązanie GKSŻ na ten rok jest dobre, ale źle, że jest tylko tymczasowe. Za rok znowu możemy mieć z tego powodu chaos. Od dawna byłam za stabilizacją regulaminu. Prezes Witkowski obiecywał wszystkim, że zmian w regulaminie nie będzie, a dobrze widzimy, że jest inaczej. Nie tylko zmieniamy, ale robimy to ciągle. W polskim żużlu nie można mieć wizji i nic budować. Włodarze klubów nie wiedzą, jak przygotowywać się do kolejnych rozgrywek, nie mówiąc już o następnych sezonach. Co roku trzeba dostosowywać się do innych realiów.
Doświadczyłam tego w trakcie swojej prezesury w Rzeszowie. W pewnym momencie uznaliśmy, że finanse mamy na odpowiednim poziomie i chcemy walczyć o najwyższe cele. Zaczęliśmy budować silną drużynę, ale podjęło decyzję o wprowadzeniu KSM. Wszystko trzeba było zmienić. Tym bardziej trudno było w tym wszystkim odnaleźć się po spadku do niższej ligi. Do tego dochodzą inne regulacje, które ciągle się zmieniają. W żużlu nie ma szans na stworzenie stabilnego klubu na lata. To karkołomne. A jest tak, bo ciągle nie ma wizji. To boli najbardziej.
Marta Półtorak