Stanisław Burza: Chcę podpisać kontrakt warszawski

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Stanisław Burza przed Maxem Fricke
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Stanisław Burza przed Maxem Fricke

Stanisław Burza w poprzednim sezonie był zawodnikiem Orła Łódź, w barwach którego wystąpił w trzech meczach ligowych. Wychowanek tarnowskiej Unii podsumowuje miniony rok i snuje plany na przyszłość.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: Jak mógłby pan podsumować sezon 2015 w swoim wykonaniu?

Stanisław Burza: Podpisałem w trakcie rozgrywek kontrakt z Orłem Łódź, ale nie miałem zbyt wielu okazji do startów. Można nawet powiedzieć, że była to już końcówka sezonu, bo moja drużyna nie awansowała do rundy play-off, a ja objechałem tylko trzy spotkania. Trochę szkoda, że tak wyszło, że nie miałem zbyt wielu okazji do jazdy. Pamiętam, że na pierwszych treningach prezentowałem się obiecująco, ale w meczach ligowych zabrakło chyba wiary trenera w moje umiejętności. Kiedy zawaliłem jeden bieg, to byłem zmieniany i nie miałem okazji do poprawienia swojej zdobyczy. Zawsze jest tak, że po nieudanym wyścigu wprowadza się zmiany w sprzęcie i później jest już lepiej. Ja niestety miałem mało szans na poprawę swoich zdobyczy punktowych.

To musiała być dla pana trudna sytuacja, gdy sezon zaczynał pan w połowie rozgrywek, kiedy inni zawodnicy mieli już na swoim koncie co najmniej kilka rozegranych meczów.

- Dokładnie tak. Pierwsze spotkanie u siebie w Łodzi nie poszło po mojej myśli. Potem pojechałem do Daugavpils, gdzie było już lepiej, a trzeci mecz odjechałem w Krakowie. To była zbyt mała liczba meczów, żeby w pełni się wykazać. Dlatego nie mogę powiedzieć, że sezon 2015 był dla mnie udany. Ważne jednak, że udało mi się zaprezentować w kilku imprezach, bo zaliczyłem parę turniejów na Ukrainie czy Słowacji. Cieszę się jednak przede wszystkim z tego, że kolejny rok objechałem zdrowo. Wiadomo, że nie jestem zawodnikiem, który ma 20 czy 25 lat, dlatego patrzę na niektóre sprawy nieco pod nieco innym kątem.

Zimą ubiegłego roku podpisał pan kontrakt warszawski z PSŻ-em Poznań, dlatego musiał pan liczyć się z tym, że u progu sezonu może być ciężko ze znalezieniem klubu, w którym będzie możliwość regularnej jazdy.

- Nie zdecydowałem się na kontrakt przed rozpoczęciem sezonu, bo wiedziałem, że nie będę w stanie czasowo wszystko odpowiednio zorganizować. Od pewnego czasu bardzo mocno poświęcam się pracy nad silnikami. Mam kilku chłopaków, którym przygotowuję motocykle. Można powiedzieć, że w ubiegłym roku koncentrowałem się bardziej na tym niż na jeździe.

Komu przygotowuje pan obecnie silniki?

- Jest dużo młodych chłopaków z południa Polski, między innymi z Tarnowa. Nie chciałbym wymieniać nazwisk, ale jest to temat, który mocno się rozwija. Cieszę się, że jest zainteresowanie.

Widać, że bardzo poświęca się pan swojej nowej pracy.

- Zajmuję się już tym od 4-5 lat i jest tego coraz więcej. To dla mnie jest już chyba taki okres przejściowy i za niedługo będzie pewnie trzeba zmienić swoje dotychczasowe zainteresowanie i w pełni się temu poświęcić.

Co z przyszłym sezonem? Za dwa tygodnie mija termin, w którym kluby mogą kontraktować zawodników.

- Szczerze mówiąc nie myślałem o podpisaniu normalnej umowy. Chciałbym związać się z jakimś klubem kontraktem warszawskim. Mam tyle tej pracy w warsztacie, że trudno byłoby mi wystartować w pierwszych sparingach, gdzie walczyłbym o miejsce w składzie. Kiedy zrobię wszystko to, co mam do wykonania przy sprzęcie i wyjdę na prostą, będę szukał okazji do jazdy. Chcę w pełni wywiązać się z moich zobowiązań względem zawodników, z którymi współpracuję. Na razie mamy w polskiej lidze dużo roszad, jest wiele niewiadomych, dlatego do tematu startów w lidze podchodzę ze spokojem i tak jak powiedziałem wcześniej, chciałbym oczywiście, aby to nastąpiło, ale nie u progu rozgrywek.

Rozmawiał pan już z jakimś klubem?

- Jeszcze nie wiem, gdzie podpiszę ten kontrakt. Mam na to dwa tygodnie i wierzę, że uda mi się z kimś porozumieć.

Przygotowuje się pan do sezonu pod względem fizycznym?

- Oczywiście, że tak. Wszystko mam pod kontrolą. Motocykle też są przygotowane. Przyznam szczerze, że bardzo ciągnie mnie na tor. Ciągle mam wielką radość z jazdy. Wiem jednak, że to czego się podjąłem jest dla nie najważniejsze i tego się trzymam.

Rok temu, kiedy rozmawialiśmy, wspominał pan, że rozważa możliwość jazdy w angielskiej Premier League, jednak ostatecznie nie podpisał pan żadnego kontraktu. Dlaczego?

- Szczerze mówiąc, miałem taką właśnie opcję. Wahałem się nad tym, ale ostatecznie odmówiłem. Górę wzięły oczywiście sprawy związane z przygotowywaniem sprzętu innym zawodnikom, bo to wymaga tego, aby być tutaj na miejscu. Dzięki temu mogłem nadal pracować nad silnikami i jeździć na żużlu.

Zmieńmy temat. Jak pan przyjął informację o połączeniu lig?

- Trochę dużo zamieszania jest w tej kwestii. Nawet nie miałem okazji dokładnie tego śledzić, bo ostatni okres spędziłem w Anglii i nie obserwowałem tego tak dokładnie. Sądzę jednak, że takie niejasności związane z podziałem lig nie sprzyjają zawodnikom.

Biedniejszym klubom, które startowały do tej pory w 2. Polskiej Lidze Żużlowej będzie bardzo ciężko, aby nawiązać jakąkolwiek rywalizację z czołówką.

- Zawodnikom, którzy startowali do tej pory na najniższym szczeblu zawsze będzie ciężej, bo poziom finansowy z ligą wyżej jest jednak nieporównywalny. Chodzi tu przede wszystkim o kwestie sprzętowe. Myślę, że obiektywnie na to patrząc, niektórym zespołom może być bardzo ciężko zwyciężać z tymi wyżej notowanymi.
Rozmawiał Jakub Czosnyka

Źródło artykułu: