Damian Adamczak wraca do jazdy po urazie kręgu szyjnego. Zawodnik zapewnia, że stan jego zdrowia jest lepszy. - Widzę poprawę. Jest naprawdę dobrze. Z tego co wiem, to na starość będzie dawał o sobie znać ten uraz. Ale na razie się o to nie martwię - powiedział żużlowiec.
W ostatnim czasie do łódzkiego Orła dołączył junior, Michał Piosicki oraz doświadczony zawodnik, Robert Miśkowiak. - Ja się bardzo cieszę, że Michał będzie ze mną w jednej drużynie. Spędziłem z nim bardzo dużo czasu w Gnieźnie i na obozie razem byliśmy w pokoju, dogadywaliśmy się. Lubię Michała, a z Robertem znamy się z zawodów. Może nie jakoś blisko, ale zawsze pogadamy. Fajnie widzieć w składzie znajomą twarz - przyznaje wychowanek Polonii Bydgoszcz.
W nowym sezonie doszło do połączenia lig. Jednak są obawy o to, czy wszystkie drużyny podołają finansowo. Już teraz wiemy, że zespoły z Rawicza i Opola nie wybierają się na mecze do Łodzi. Czy nowy kształt rozgrywek to dobre rozwiązanie? - Ciężko powiedzieć. Dla zawodnika lepiej, bo więcej zarobi. Ale nie o to przecież chodzi. Powinno to wszystko inaczej wyglądać. Nowe problemy będą pewnie też w przyszłym roku, dlatego staram się na tym nie skupiać - stwierdza zawodnik.
Żużlowiec bardzo intensywnie przygotowuje się do nowego sezonu. Chce odwdzięczyć się prezesowi Witoldowi Skrzydlewskiemu za zaufanie i daną szansę. - Dużo biegam i skaczę na skakance. Przeważnie coś zjem i zaraz muszę spalić chociaż te 400 kalorii. Mam tyle zajęć, że nie mam czasu na oglądanie telewizji. Musiałem trochę schudnąć przed sezonem. Jeszcze mi trochę zostało do zrzucenia - wyjaśnia Adamczak.
Wychowanka Polonii Bydgoszcz będziemy mogli oglądać również na zagranicznych torach. Jednak jak sam przyznaje nie będzie to dla niego sporym obciążeniem. - W przyszłym sezonie będę jeździł w Danii. Wystąpię w barwach Esbjerg Motorsport. Dosyć szybko się do mnie odezwali, bo kiedyś już tam jeździłem i nawet w miarę dobre robiłem wyniki. Mam tam kategorię C, więc jest szansa trochę pojeździć. Myślę, że nie będzie to dużym obciążeniem. To jedna liga. Jeździłem już tam, wiem co i jak - dodaje zawodnik Orła.
Adamczak przyznaje, że nie zamierza szukać kolejnych zespołów. - Najpierw muszę się pokazać tutaj, w Polsce, a później same kluby dzwonią. Tak jak jeździłem w 2012 w Łodzi, to nagle wszyscy zaczęli dzwonić. Z ligi niemieckiej, duńskiej, ale nie wszędzie wtedy dało się pojechać - opowiada żużlowiec.