Anatomia upadku ligowego żużla w Gnieźnie

W 2012 roku pierwszą stolicę ogarnęła prawdziwa euforia, kiedy gnieźnieński Start po trzynastu latach przerwy powrócił do Ekstraligi. Nikt wtedy nie spodziewał się tego, że przygoda ta szybko dobiegnie końca i będzie mieć opłakane skutki.

Mateusz Domański
Mateusz Domański

16 września 2012 roku - ta data była wyjątkowa dla każdego z gnieźnieńskich fanów speedwaya. Wówczas odbył się pojedynek pomiędzy Lechmą Startem a Lubelskim Węglem KMŻ. Mecz ten zakończył się po myśli miejscowych. Czerwono-czarni triumfowali 51:39, tym samym pieczętując awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Radość kibiców była nie do opisania. Wszyscy wspólnie udali się na Rynek, gdzie doszło do wielkiego świętowania upragnionego celu. Żużlowcy wraz z działaczami przejechali ulicami miasta na czerwonym autobusie, który najpierw był symbolem tego świetnego zwycięstwa, by później zmienić się w oznakę klęski...

Można powiedzieć, że tym "czerwonym autobusem" gnieźnieński żużel pomknął w złą stronę. Zaczął jechać bardzo krętą drogą, która w końcu okazała się być nieprzejezdną, taką ślepą uliczką. Radość fanów czerwono-czarnych nie trwała zbyt długo. Już przed sezonem 2013 większość kibiców zdawała sobie sprawę z tego, że o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej nie będzie łatwo. Kontrakty były obiecujące. Do drużyny dołączył chociażby Matej Zagar, Piotr Świderski czy Sebastian Ułamek. Optymizm powoli uciekał wraz z kiepskimi wynikami i innymi doniesieniami, które niekoniecznie współgrały ze sportem.

Drużyna z pierwszej stolicy Polski już na inaugurację rozgrywek otrzymała sromotne lanie od zielonogórzan. Kibice przecierali oczy ze zdziwienia, jednocześnie powtarzając jak mantrę znane porzekadło - "pierwsze śliwki - robaczywki". Faktycznie, w kolejnych spotkaniach Start radził sobie nieco lepiej, ale to nie wystarczyło, by utrzymać się w Ekstralidze. Drużyna zajęła dziesiąte miejsce w klasyfikacji końcowej i musiała się pożegnać z rywalizacją na najwyższym poziomie. Podczas ostatniego meczu przy Wrzesińskiej 25 przygasło światło. Kto wie, może to już był zwiastun zbliżających się problemów?
- Sytuacja nie jest - Sytuacja nie jest "czarna", jest jeszcze ciemniejsza - mówił w 2013 roku Matej Zagar.
O nieciekawym położeniu klubu z Grodu Lecha na jednej z konferencji powiedział Zagar. Zawodnik w dość ostrych słowach wypowiedział się na temat kwestii finansowych. - Moje silniki są już trochę zużyte, brakuje kasy po prostu. Jakby klub coś pomagał, to może coś by się ruszyło. Nie chcę rozmawiać o szczegółach, ale sytuacja nie jest "czarna", jest jeszcze ciemniejsza - mówił po meczu z gorzowską Stalą Słoweniec, który był bezapelacyjnym liderem czerwono-czarnych. Co prawda przydarzały mu się nieco słabsze mecze, ale sprawa zaległości mogła to poniekąd tłumaczyć.
Czy uważasz, że Start przed sezonem 2013 powinien był zrezygnować z jazdy w Ekstralidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×