Mój osobisty faworyt do tego, aby za rok jeździć na obiektach w Poznaniu i Grudziądzu to ZKŻ Zielona Góra. W ekipie ZKŻ nie pojawiła się żadna nowa twarz. Nadzieja jedynie w tym, że trochę połysku temu zespołowi nadadzą ci którzy w zeszłym roku zawiedli, czyli Fredrik Lindgren i Niels Kristian Iversen. Dla polskiego (nie tylko zielonogórskiego) żużla dobrze byłoby, aby z dobrej strony pokazał się Grzegorz Zengota. Na to, że Piotr Protasiewicz przeskoczy pewien pułap nie liczy chyba już nikt.
O miejsce barażowe powinny wałczyć ekipy beniaminków z akcentem na Lotos Wybrzeże Gdańsk. Zespół hurtem opuścili zawodnicy, którzy pomogli wywalczyć awans ekipie znad morza. Jest to drużyna, którą uratował światowy kryzys gospodarczy. W Toruniu poskąpiono wynagrodzenia Hansowi Andersenowi, co zasadniczo wzmocniło siłę rażenia ekipy z Trójmiasta. Jedno jest pewne: jest Adam Skórnicki, więc będzie sympatycznie. Dopuszczam ewentualną możliwość zamiany typowanego miejsca z Zieloną Górą na koniec sezonu.
Mam nadzieję, że nikt się na mnie za to nie pogniewa, ale to silniejsze ode mnie. Po prostu muszę to napisać. Beniaminek Polonia Bydgoszcz też nie będzie ekipą, która będzie miała lekko. Sporo skomplikowała BSI wręczając dziką kartę Emilowi Saitfutdinowowi. Tym samym zatrudnienie seniora z cyklu Grand Prix nie było możliwe, gdyż w Bydgoszczy był już zakontraktowany Andreas Jonsson. Właśnie na tej dwójce swoją siłę będzie opierał zespół znad Brdy. Wiele będzie zależało od cudownie przywróconego dla żużla Antonio Lindbaecka i podążającego za sercem do Bydgoszczy Tomasza Chrzanowskiego. Obaj będą chcieli pokazać, że potrafią jeszcze startować z najlepszymi.
We Wrocławiu ktoś poszedł po rozum do głowy i zaczął wietrzenie. Z zawodników, o których warto wspomnieć, że zostali w Atlasie wymienić można: Jasona Crumpa, Tomasza Jędrzejaka, który miał zaskakująco dobry sezon. Z Wrocławia nie ruszyła się również nadzieja na lepsze czasy dla polskiej młodzieży - Maciej Janowski. W klubie pozostało też ostatni człowiek, którym może chwalić się lubelski żużel, czyli Daniel Jeleniewski. Reszta składu wyleciała wraz z pierwszym podmuchem przeciągu, gdzieś do niższych lig. Na ich zastępstwo ściągnięto uciekinierów z Rzeszowa Scotta Nichollsa i Davey Watt’a.
Pod Jasną Górą kryzys też dał o sobie znać, ale sytuacja została w porę opanowana. Pożegnano się z Sebastianem Ułamkiem, który odszedł do pierwszoligowej Unii Tarnów. Jeśli kontuzji dozna ktoś z pierwszego składu jest szansa na pojawienie się młodzieżowców. Miejmy nadzieję, że z polskim paszportem.
W Toruniu podziękowano Andersenowi, co wywołało ogólnokrajową dyskusję. Dyskusja ta pokazała po raz kolejny jak bardzo środowisko żużlowe w Polsce jest zintegrowane. Nagle we wszystkich ośrodkach żużlowych w kraju zaczęto się zastanawiać czy Robert Kościecha będzie w stanie zastąpić Duńczyka. Jakaż pokrzepiająca troska. Kibice w Toruniu się ucieszyli, no bo dlaczego przepłacać gwiazdora. Istnieje też dużo prawdopodobieństwo, że ci sami kibice będą narzekać, że lekką ręką puszczono Andersena jeśli Unibax będzie przegrywał. Wiadomo jaka jest łaska kibica. Na wariant oszczędnościowy zdecydowano się również, gdy w toruński klub zaczął inwestować Roman Karkosik. Wtedy trzeba było wybrać między Tomaszem Gollobem i Matejem Zagarem. Mówiło się wtedy o sumie 1 200 000 za podpis i 40 000 za mecz bez względu na ilość zdobytych punktów dla najlepszego polskiego żużlowca. Ja nawet za Golloba tyle bym nie dał, a za Andersena tym bardziej. W Toruniu tak naprawdę nie ma problemu z zastąpieniem Andersena. Jest przecież Chris Holder. Pytanie jak zastąpić Australijczyka na pozycji juniora?
Jest takie miejsce w Polsce, gdzie kryzys nic nie zmienił. Powiedziałbym, że jest nawet lepiej. Zamiast Mateja Ferjana, który w końcu wylądował w ukochanym Grudziądzu jest David Ruud, a za bezbarwnego Jespera B. Monberga zadziorny Matej Zagar, który jest wręcz urodzonym zawodnikiem tzw. drugiej linii. Tylko ten Rafał Okoniewski dorzucony trochę jak teściowa w pakiecie z młodą żoną, ale co robić. Ktoś musi czekać na swoją szansę.
W Lesznie pełna stabilizacja. Z jednej strony jest to bardzo dobre. Minus takiego rozwiązania jest kwestia tego czy wszyscy w tym zespole mogą jeszcze na siebie patrzeć. Należy pamiętać o czynniku ludzkim. Jeśli, któregoś z liderów dopadnie kryzys formy. Skład Unii Leszno nie młodnieje z dnia na dzień. Co wtedy będzie? Znów odkurzy się Adam Shieldsa?
W lidze A.D 209 nic na dobrą sprawę nie jest wiadome. Bez zdecydowanych faworytów. Wystarczy tylko jedno ostrzejsze wejście kogoś w łuk i już plany działaczy oraz marzenia kibiców będzie trzeba poważnie zweryfikować. Nikogo nie stać na utrzymywanie silnych zawodników rezerwowych, którzy mieliby siedzieć przez większą część sezonu na ławce. Nadchodzą niełatwe czasy dla żużla, gdyż jest to sport oparty w dużej mierze na czynnikach finansowych. Jednak jest to możliwość do tego, aby pokazał się ktoś nowy. Jakaś nowa lokalna osobowość, która zabłyśnie i sprawi, że te wszystkie stare nazwiska, które nam się już trochę przejadły znów zaczną się starać.