Piotr Pawlicki: Jestem zdany sam na siebie. Muszę walczyć o swoje

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek
zdjęcie autora artykułu

Piotr Pawlicki awansował do cyklu SGP i wierzy w udany debiut w tym gronie. 21-latek ma satysfakcję, że sam wywalczył prawo startu w SGP. Z rozgoryczeniem przyznaje, że czasami czuł się niedoceniany przy przyznawaniu dzikich kart i innych nominacji.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: Zadebiutujesz w cyklu Grand Prix, co pewnie jest nie tylko spełnieniem marzeń, ale także dużym wyzwaniem dla Ciebie?

Piotr Pawlicki: Rzeczywiście. Grand Prix to wyzwanie i na pewno będzie mi towarzyszyła presja. Nie mówię, że jej nie ma i nie będzie. Staram się jej jakoś specjalnie nie narzucać. Marzenie, czyli występy w Grand Prix się spełnia, ale teraz muszę nadal ciężko pracować, by spełniać kolejne marzenia. Mówisz, że presji nie będziesz sobie narzucał, ale chociażby poprzedni sezon pokazał, że w debiucie można wygrywać Grand Prix, stawać na podium poszczególnych turniejów, a w klasyfikacji generalnej zająć miejsce w TOP-8. Takie wyniki pewnie wziąłbyś w ciemno? - Debiutujemy w Grand Prix razem z Bartkiem Zmarzlikiem. Jako młodzi zawodnicy awansowaliśmy do cyklu, wywalczyliśmy tytuły mistrzów świata juniorów. Do Grand Prix dostaliśmy się po walce, nikt nie musiał dawać nam dzikiej karty. To my sami zapracowaliśmy na uczestnictwo w tym cyklu. Ja miałem nawet cięższą drogę, bo przebijałem się od krajowych eliminacji w Lublinie, poprzez całe sito kwalifikacji. Bartek otrzymał dziką kartę na GP Challenge w Rybniku. Udało mi się przebrnąć przez wszystkie eliminacje, które wygrywałem praktycznie z kompletem punktów. W Challenge'u też znalazłem się w czołówce. Na to, że jestem teraz w Grand Prix zapracowałem sobie sam i wierzę, że w cyklu zaprezentuję się także dobrze.

Stawiasz sobie jakieś konkretne cele na ten debiutancki sezon w Grand Prix? - Konkretne cele są, ale najważniejsze to przejechanie całego sezonu cało i zdrowo, a wtedy wynik na pewno będzie dobry. Podstawa to pokazać się w debiucie z jak najlepszej strony. W Grand Prix wystartujesz na kilku nowych torach. Oglądałeś może zimą zawody na arenach, na których jeszcze nie jeździłeś, żeby zapoznać się z tymi nowymi obiektami? - Zimą kompletnie nie oglądam żużla. Skupiam się tylko na treningach przygotowawczych do sezonu. Zimą staram się nie myśleć o żużlu. Wiadomo, że w tym okresie są sprawy, którymi trzeba się zająć, by pozałatwiać przed sezonem. Zimę poświęcam jednak na odpoczynek i treningi przygotowawcze. Nie jestem wielkim zwolennikiem oglądania żużla w telewizji. W ogóle? - No może poza swoimi wyścigami, które oglądamy z tatą, analizujemy i wyciągamy wnioski. Jestem zawodnikiem, który woli ścigać się na motocyklu niż oglądać żużel w telewizji.

Piotr Pawlicki w sezonie 2015 wywalczy awans do SGP, w którym zadebiutuje jako stały uczestnik już pod koniec kwietnia 2016 roku
Piotr Pawlicki w sezonie 2015 wywalczy awans do SGP, w którym zadebiutuje jako stały uczestnik już pod koniec kwietnia 2016 roku

W minionym sezonie nie pojechałeś w DPŚ, choć wydawało się, że trener będzie praktycznie od Ciebie ustalał skład. Do czasu feralnego wypadku we Wrocławiu byłeś w świetnej formie.

- Dokładnie, aczkolwiek w Gnieźnie ostatecznie nie pojechałem. Trener nie wziął mnie wówczas do kadry.

Ponoć byłeś brany pod uwagę w finale?

- Ponoć tak, ale na półfinał w Gnieźnie, gdzie chciałem też pojechać i pokazać się z jak najlepszej strony, zostałem pominięty. Myślałem, że dostanę okazję przetarcia w Gnieźnie, tak by poczuć już atmosferę w DPŚ i z jakimś doświadczeniem pojechać na finał do Vojens. Wówczas nie dostałem szansy i nie ukrywam, że byłem zły, bo któryś raz już - pomimo systematycznego progresu moich wyników z roku na rok - ktoś tam mnie pomija. Dzikie karty też rozdawano innym zawodnikom, a ja nic nie dostałem. Przyzwyczaiłem się, że jestem zdany na siebie i o swoje muszę walczyć na torze. Odnoszę wrażenie, że masz ogromną satysfakcję, że Grand Prix wywalczyłeś sobie sam, a nie dostałeś się do niej kuchennymi drzwiami. - Sam sobie to wywalczyłem i zawdzięczam to sobie, tacie, mojej rodzinie i przyjaciołom.

Poczułeś już w zeszłym roku, jak smakuje Grand Prix na Stadionie Narodowym w Warszawie, bo byłeś tam rezerwowym i pojechałeś w jednym wyścigu. Jak wspominasz to wydarzenie? - To jest coś niesamowitego. Nie da się tego opisać słowami. Można powiedzieć, że to narodowa impreza żużlowa w sezonie. W tamtym roku, choć dopisała publiczność, zawody się nie udały, ale jestem przekonany, że w tym sezonie wszystko wypali i Grand Prix będzie ciekawe. Tym bardziej jako pełnoprawny uczestnik cyklu pokażę jazdę z zębem i sprawię sobie i tysiącom polskim kibicom dużo radości. Rozmawiał: Maciej Kmiecik

Julen Aguinagalde: Interesuje nas tylko wygrana

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: