Z drugiej strony ekranu (28): Finezyjna zmiana warty

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka

Jarek Hampel pogrążony w rozmowie z Jackiem Gollobem, a Piotr Rusiecki dowcipkujący z Januszem Steligą. I jeszcze prezes Wodniczak pytający o trenera Cieślaka. Nieprawdopodobne?

W tym artykule dowiesz się o:

A jednak! Fakt, takie klimaty w naszym żużlu zdarzają się rzadko. Właściwie tylko w Lesznie przy okazji nagradzania najpopularniejszych ludzi w polskim speedwayu. Bycie na finale plebiscytu "Tygodnika Żużlowego" to zawsze jest duża przyjemność. Tradycja i historia. I honor jeszcze większy, gdy ma się tę galę prowadzić. Nie dość, że ucha nadstawiają wszystkie najważniejsze persony w kraju, to jeszcze niektórzy pytają czy warto czekać do najważniejszej części wieczoru. - Ja mam tu jeszcze zostać czy mogę już jechać do siebie - zastanawiał się w sobotę narodowy trener. Został, i dobrze.

Tygodnik zadbany

Takie wieczorne spotkania zawsze budzą wspomnienia i nadzieje. Że kiedyś to się działo i że dziś niestety trudno się nastawiać na imprezowanie z żużlowcami do białego rana. Zawodnicy żyją bardziej indywidualnie, każdy w biegu i niedoczasie, przejęty zimowymi przygotowaniami albo tym, kto i co może wrzucić z plebiscytowego świętowania do sieci. Nie wszyscy ogarniają, że nadarza się właśnie okazja do kuluarowych, niecodziennych rozmów ze sponsorami, działaczami, kibicami czy dziennikarzami. Rzadka okazja.

Ale i tak jest wyjątkowo. Wystarczy na początek wejść do plebiscytowej sali na Smoczyku i rozejrzeć się wokół siebie. Kevlary wiszące, banery i ścianki wszechogarniające, a przede wszystkim motocykle parkujące tuż obok głównej areny wydarzeń. Familia Zająców, jak przystało na miejsce imprezy, potrafi o wszystko finezyjnie zadbać. - W sumie mamy 21 sponsorów, bez nich byłaby totalna klapa - opowiadają Mateusz i Artur czyli tygodnikowi ludzie od czarnej, jakże ważnej roboty. - Staramy się, bo tradycja zobowiązuje - podkreśla naczelny Adam Zając. No tak, w końcu rok temu stuknęło plebiscytowi ćwierć wieku.

Przyjacielskie uściski

Para nie idzie w gwizdek. Z zaproszeń korzysta znakomita większość gości. Wystarczy spojrzeć na dolną część sali. Cieślak, Dzikowski, Gollob, Hampel, Kołodziej, Protasiewicz, Skórnicki, Zengota. A na górze przeważnie młodzież - Drabik, Janowski, Pawliccy, Przedpełski, Zmarzlik. Bohaterowie torów plus wielu klubowych oraz związkowych działaczy, którzy mogą nagadać się do woli, bez codziennej szarpaniny. Przenikają się wszystkie żużlowe światy, bo jak prezes mistrzów kraju słyszy o budżecie drugoligowego klubu to wytrzeszcza oczy i obejmuje rozgadanego kolegę po przyjacielsku. Nikt z nikim się nie kłóci, ba, nawet były prezes Ostrovii delikatnie podpytuje o byłego trenera swojego klubu. Czary jakieś czy co?

Trochę dalej, w innym kultowym miejscu trwa rozmowa dwóch ważnych nazwisk w naszym sporcie. Gestykulują i uśmiechają się szelmowsko. Starszy z braci Gollobów, który na gali zastępuje zapracowanego Tomka, bez wahania odpowiada na pytanie o powrót do ścigania. - Jak inni nie potrafią, to jakoś trzeba ratować dyscyplinę - rzuca z przymrużeniem oka. Zresztą Jarek też nie stroni od żartów. - Walczymy z nią o mocny powrót - pokazuje palcem na kontuzjowaną nogę.

To idzie młodość

Długo można też słuchać czwartego w plebiscycie Janusza Kołodzieja, który dokładnie opowiada o przygotowaniach do sezonu. Koldi wszystko co trzeba ma na wyciągnięcie ręki. Sala, tor, motocykle, no i młodzieńczy powiew w postaci własnej szkółki dla dzieci. Ale najgłośniej słychać w ten wieczór młode nazwiska. Bartek, Piotrek i Maciek mają razem 68 lat, więc na głowę wypada 22 z okładem. Rzutko. Jak wspólnie wychodzą na scenę, mają wesołe miny. Zresztą jak schodzą też. Zmarzlik trzecie miejsce przyjmuje ze spokojem, Pawlicki junior wyrywa się ochoczo do drugiego, a Janowski czaruje jako zwycięzca. Wszyscy trzej pojadą w Grand Prix 2016, a wracający po ciężkiej kontuzji doświadczony Hampel będzie ich przewodnikiem albo motywatorem. Wychodzi na to, że zmianę warty czas zacząć.

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

Jarosław Hampel: Najtrudniejsza zima w karierze

Komentarze (4)
avatar
RECON_1
5.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Moze Wodniczak mial nowe,buty stąd pytanie się o Cieslaka... 
avatar
Cysio
4.02.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Finezja z jaką Wodniczak odebrał nagrodę rzuciła mnie na kolana ;) 
avatar
sympatyk żu-żla
4.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gale wszystkiego typu za zwyczaj tak się mają do siebie.Nie kiedy na gali są osoby ostro zajechane z sobą, Siedzą z dala od siebie kontakt wzrokowy maja ze sobą raczej ze sobą nie dyskutują , Czytaj całość
avatar
tomas68
4.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Gdzie niby jest ta pseudo finezja w tych następcach w tym że mają same kłopoty z prawem i regulaminami.