Juniorzy nie są jedynym problemem GKM-u. Kilka wad składu KS Get Well Toruń

Jacek Frątczak zwraca uwagę na wadę, które ma skład KS Get Well Toruń. W jego ocenie mogą one spowodować, że król polowania nie znajdzie się w finale PGE Ekstraligi. Niemal perfekcyjna jest natomiast w jego ocenie kadra Fogo Unii Leszno.

Wielu obserwatorów nie ma wątpliwości, że królem polowania w minionym okresie transferowym był KS Get Well Toruń. Wcale nie musi się to jednak przełożyć na wyniki. Torunianie są jednym z faworytów rozgrywek, ale eksperci WP SportoweFakty nie mają wątpliwości, że nadal sporo brakuje im do Fogo Unii Leszno. Jednym z nich jest Jacek Frątczak, który widzi w składzie ekipy z Motoareny kilka wad.

- KS Get Well Toruń był królem polowania, ale w przypadku tego zespołu można postawić trzy znaki zapytania. Po pierwsze, chodzi o trzeciego lidera w formacji seniorskiej. Nie wiem, kto mógłby wystąpić w tej roli. Holder to pod tym względem niewiadoma. Taką samą są polscy seniorzy, a więc Kacper Gomólski i Adrian Miedziński. W poprzednich rozgrywkach gwiazdami ligi nie byli. Może im zabraknąć drugiej linii. Mają świetnego juniora i to daje im duży atut. Będą trudnym rywalem u siebie na wyjeździe. Moim zdaniem mecze będą wygrywać niewielką liczbą punktów, a porażki mogą odbierać im bonusy. Kiedy w półfinale przyjdzie im jechać z Falubazem lub Unią Leszno, to moim zdaniem będą mieć problemy. Jedna i druga ekipa czuje się dobrze na Motoarenie, a domowy tor nie jest aż takim atutem torunian. Być może jednak pod tym względem coś się zmieni - wyjaśnia Jacek Frątczak.

Były menedżer Falubazu widzi wady w składzie torunian, ale znacznie trudniej dostrzec mu je już w przypadku kadry aktualnego mistrza Polski. Fogo Unia jest w jego ocenie zespołem niemal perfekcyjnym. - Unia Leszno ma na pięciu pozycjach seniorskich zawodników, którzy w minionym sezonie mieli średnią albo bardzo zbliżoną do 2,000, albo wyższą. Trudno tam znaleźć słabe ogniwo. Każdy ich żużlowiec mógłby być liderem pary w innej ekipie ekstraligowej. Uważam, że progres zanotuje Grzegorz Zengota. Pozostanie w Lesznie Piotra Pawlickiego powinno pomóc samemu zawodnikowi. Komfort psychiczny powinni mieć juniorzy. Ciężar zdobywania punktów będzie spoczywać na seniorach. Inna sprawa, że oni są akurat na fali wznoszącej. Uważam, że Byki będą trudne do zatrzymania. Jednym zagrożeniem, które widzę, jest ewentualny brak szczęścia. Mają przecież trzech żużlowców w cyklu Grand Prix. Atutem tego zespołu jest też średnia wieku. Najstarszy Pedersen zbliża się do 40 roku życia. Cała reszta nie przekracza bariery 30 lat. To świetna perspektywa. Mają tam wojowników, którzy czują się doskonale na każdej nawierzchni - zauważa Frątczak.

Interesująca w ocenie naszego rozmówcy powinna być także walka o utrzymanie w lidze. Frątczak uważa, że może się ona zakończyć porażką MRGARDEN GKM-u Grudziądz. - O niepowodzeniu GKM-u mogą zdecydować juniorzy. To najsłabszy punkt tej ekipy. Poza tym, w Grudziądzu brakuje liderów z prawdziwego zdarzenia. W tej ekipie nie ma koni pociągowych, które będą w stanie rozstrzygać losy meczów w ostatnich wyścigach. Grudziądzanie jawią się po raz kolejny jako zespół własnego toru, a to oznacza, że bonusy będą uciekać do rywali. Problemy, o których mówię, były już widoczne w ubiegłym sezonie. Uważam również, że coraz mniejszy będzie handicap własnego toru. Rok temu był on widoczny, bo wrócili do Ekstraligi po długiej przerwie. Teraz będzie z tym gorzej - dodaje na zakończenie ekspert WP SportoweFakty.

Źródło artykułu: