W zeszłym roku ojciec Dakoty Northa miał wypadek w pracy, w wyniku którego nabawił się poważnych obrażeń. Rod North nadal odczuwa jego skutki i w tej sytuacji jego syn postanowił pozostać na sezon 2016 w ojczyźnie.
Australijczyk odbył w tym tygodniu rozmowę z prezesem KS ROW-u Rybnik, Krzysztofem Mrozekiem. - Muszę przyznać, że mam wielki szacunek do jego decyzji. Dakota to poważny facet i w sytuacji, gdy rodzina go potrzebuje, staje na wysokości zdania. W życiu są rzeczy ważne i ważniejsze. Tym, co liczy się najbardziej jest rodzina. Rozmawiałem z nim i jego wybór w pełni akceptuję - podkreślił prezes Mrozek.
Rybniczanie zapowiadają, że nie zamierzają w żadnym wypadku rozwiązywać z Northem kontraktu. Niewykluczone, że gdy stan jego ojca ulegnie poprawie, zawodnik powróci do startów w Europie. - Nie jest tak, że Dakota od nas ucieka. Ma z nami ważny kontrakt i nie zamierzamy go rozwiązywać. Powiedziałem mu, że nasze drzwi będą stać przed nim otworem. Jeśli jego sprawy rodzinne się poukładają, będzie mógł ze spokojną głową wrócić do startów w Europie - dodał prezes ROW-u.
Brak Northa nie oznacza jednak, że rybniczanie będą poszukiwać nowego zawodnika. Kadra beniaminka jest wystarczająco szeroka, by sobie z tym poradzić. - Nie chciałbym, by pojawiło się wrażenie, że na nieszczęściu jednego żużlowca ktoś inny korzysta. Budowaliśmy naszą kadrę tak, by na każdą pozycję mieć w zasadzie dwóch zawodników. O nasz skład na nadchodzący sezon jestem więc spokojny - podsumował prezes Mrozek.
Mają zawodników, będą więc mieli skład.