W sezonie 2016 zespół Roberta Kempińskiego nie zdobył żadnego punktu na wyjeździe. W znaczący sposób przyczyniło się to do zajęcia przez MRGARDEN GKM ostatniego miejsca w ligowej tabeli. - Nasz tor w Grudziądzu był straszne twardy. Różnił się on od pozostałych, na których jeździ się w Ekstralidze. Tamte też nie były może specjalnie przyczepne, ale jednak inne niż ten nasz. Trochę za bardzo skupiliśmy się na własnym podwórku, a w sporcie chodzi też o to, by walczyć wszędzie, także na wyjazdach - ocenił w rozmowie z naszym portalem Krzysztof Buczkowski.
Dysproporcja pomiędzy wynikami punktowymi grudziądzan u siebie i na wyjeździe pokazuje, że "Buczek" ma sporo racji. Dla przykładu Rafał Okoniewski uzyskał w minionym sezonie w Grudziądzu średnią 2,000, natomiast był cieniem samego siebie na torach rywali (0,793). Na wyjazdach na ogół gubili się też pozostali podopieczni Roberta Kempińskiego.
- Zwróćmy uwagę na to, że zawodnicy rzeczywiście większość czasu spędzają na domowym torze, gdzie trenują i dopasowują sprzęt. Pewne ustawienia i nawyki, a przede wszystkim kwestie sprzętowe oraz czucie motocykla wynikają z toru, na jakim się jeździ najczęściej. Jeżeli więc domowa nawierzchnia jest w pewny stopniu specyficzna, dajmy na to bardzo twarda, to zawodnik ma problem, gdy przychodzi mu jechać na przyczepnych torach. Działa to także w drugą stronę. Rzecz polega na tym, by przygotowując własny tor nie popadać w skrajności i nawierzchnia nie była ekstremalna w jedną czy drugą stronę - stwierdził ekspert naszego portalu, Jacek Frątczak.
Niewykluczone, że tor w Grudziądzu będzie w tym roku mniej twardy niż do tej pory. Jak zaznacza trener Kempiński, decyzja w tej sprawie należy do samych zawodników. Ważne jest jednak, by nie przesadzono w drugą stronę. Zmiana w przygotowaniu nawierzchni wiąże się z ryzykiem, że drużyna straci atut własnego toru. - W uwagach, jakie przekazał Krzysiek Buczkowski jest sporo racji, ale nie chciałbym wchodzić w buty trenera Kempińskiego. To on musi uznać, czy warto coś zmieniać z torem. Decyzja w tej sprawie musi być oczywiście podyktowana interesem ogółu drużyny. To trener za to odpowiada i jeśli podejmuje daną decyzję, musi mieć ona oparcie we wnioskach - ocenił Frątczak.
Faktem jest, że GKM musi poprawić swoją jazdę na wyjeździe, jeżeli chce walczyć o coś więcej niż uniknięcie spadku. Zdaniem Artioma Łaguty, przynajmniej jedna wygrana na torze rywala i skuteczna jazda w Grudziądzu poskutkowałaby włączeniem się do walki o play-offy. - Sporo w tym racji, ale warunkiem koniecznym jest wygranie większości meczów u siebie, a to też łatwo nie będzie. W poprzednim sezonie żadnej drużynie nie udało się uniknąć porażki na własnym torze. Przegrała nawet Fogo Unia, którą pokonał w rundzie zasadniczej KS Toruń. U siebie z Falubazem przegrali wrocławianie, z kolei zielonogórzanie musieli uznać wyższość Unii. To świadczy o tym, jak Ekstraliga jest wyrównana. Nieprzypadkowo określa się ją mianem najlepszej ligi świata. Przy tak wysokim poziomie sportowym poszczególnych zawodników trudno zaskoczyć rywala torem, by w danym meczu nie mógł się zupełnie odnaleźć. Łaguta nie odkrył niczego nowego, ale ma rację. Jeśli GKM poprawi jazdę na wyjazdach i wygra na torze rywala, otworzy się przed nim droga do czegoś więcej niż utrzymania - skwitował Frątczak.
GKM zagubiony na wyjazdach. Przyczyną własny tor?
W ubiegłym sezonie zawodnicy MRGARDEN GKM-u wyraźnie gubili się w meczach wyjazdowych. Zdaniem Krzysztofa Buczkowskiego wpływ na tak stan rzeczy miał twardy tor, do jakiego przywykli zawodnicy w Grudziądzu.
"Kolego nie przesadziłem wiek który skończyliśmy powiedzmy przeżyłem połowę swego życiorysu teraz w kolejnym wieku jadę drugą połówkę,Czyli mogę napisać że żyję w dwóch Czytaj całość