Jarosław Hampel narażony na ostre ataki? "Rywale mogą wykorzystywać jego kontuzję"

Jacek Frątczak nie ma wątpliwości, że nadchodzący sezon w cyklu Grand Prix będzie bardzo trudny dla Jarosława Hampela. - Obym był złym prorokiem, ale obawiam się, że rywale będą chcieli wykorzystać jego kontuzję - twierdzi były menedżer Falubazu.

W opublikowanym przez nas rankingu cyklu Grand Prix, Jacek Frątczak postawił na zwycięstwo Grega Hancocka. W jego ocenie Amerykanin mógł zostać mistrzem już przed rokiem, ale popełnił jeden poważny błąd. Tym razem nie powinien go jednak powtórzyć. - W końcówce ubiegłego sezonu Hancock w cyklu Grand Prix był w znakomitej formie. Jego jazda robiła wrażenie. Amerykanina zgubiły eksperymenty z oponami, o których mówiło się w trakcie sezonu. Gdyby nie ten "środek", to spokojnie mógł zostać wtedy liderem i dojechać na pierwszej pozycji do końca. On z pewnością wyciągnie wnioski - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty były menedżer Falubazu.

Nasz rozmówca jest przekonany, że Hancock ma ogromną przewagę nad resztą stawki w jednym z kluczowych elementów. - Uważam, że zdobędzie tytuł ze względu na specyfikę torów, na których będą rywalizować zawodnicy. Poza tym, ma pod jednym względem dużą przewagę nad konkurencją. Chodzi mi o moment startu. W tym jest mistrzem. Greg miał zawsze także dostęp do nowinek technicznych zza oceanu. Był pół kroku przed rywalami. Akurat w minionym sezonie się pod tym względem trochę pomylił, ale moim zdaniem powtórki z rozrywki nie będzie. Nie wierzę, że znowu będzie mieć tyle defektów - wyjaśnia Frątczak.

W typowaniu Jacka Frątczaka zaskakiwać może niska pozycja w klasyfikacji generalnej Nickiego Pedersena (dopiero szóste miejsce). - Uważam, że w poczynaniach Duńczyka jest sporo chaosu. To widać w jeździe i w trakcie dopasowywania sprzętu. Pamiętam kilka momentów, w których był przerażająco wolny. To zawodnik, który ma duże wahania w Grand Prix. Potrafi pojechać genialnie, a za chwilę minąć linię mety jako ostatni. Uważam zresztą, że w przyszłym sezonie do gry mocniej wkroczy młodzież. Wyjątkiem potwierdzającym tę regułę będzie w mojej ocenie jedynie wspomniany Greg Hancock. Nicki niczego nowego nam już raczej nie pokaże. To będzie czasami dobre, solidne, może i nawet efektowne, ale jednak rzemiosło - zauważa Frątczak.

Jeśli chodzi natomiast o reprezentantów Polski, to ekspert WP SportoweFakty najwyżej ocenia szanse Macieja Janowskiego, który może zaatakować nawet miejsce na podium. Sukcesem Piotra Pawlickiego i Bartosza Zmarzlika będzie utrzymanie w cyklu. Obu stać na dobre występy, ale względy logistyczne i brak doświadczenia będą dla nich dużym problemem. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku Jarosława Hampela. W tym przypadku Frątczak ma zupełnie inne obawy.

- Tak ostrej rywalizacji w Grand Prix jak ta ubiegłoroczna nie widziałem już dawno. To dla mnie zaskakujące, bo większe pieniądze leżą gdzieś indziej. Prestiż tych zawodów prowokuje jednak żużlowców do ostrej jazdy. Jarkowi życzę jak najlepiej. Trzymam za niego kciuki, ale mam obawy związane właśnie z bezkompromisową jazdą jego rywali. Oni doskonale wiedzą, po jakiej kontuzji jest nasz zawodnik. Wiem, jaka jest mentalność wielu żużlowców. Pewnie wielu będzie mieścić się w granicach fair-play, ale część z nich może wykorzystać to, że Jarek jest świeżo po takim a nie innym urazie. W związku z tym będą go atakować regulaminowo, ale jednak ostrzej. Obym był w tym temacie złym prorokiem. Moim zdaniem ten rok powinien być dla niego okresem, w którym na nowo odnajdzie się w cyklu. Mam nadzieję, że jak najszybciej wyrzuci z głowy złe wspomnienia - dodaje na zakończenie Jacek Frątczak.

Źródło artykułu: