Wychowanek tarnowskich Jaskółek na rzeszowskim torze zaprezentował się sześciokrotnie. Wywalczył 11 punktów i bonus. Poza swoją pierwszą gonitwą nie miał powodów do narzekań.
- Regulacje w motocyklach były minimalne. Dokonywałem niewielkich zmian z zapłonem. Po pierwszym nieudanym wyścigu i tak wiedziałem, że jestem szybki. Dobrze wyszedłem ze startu, ale później popełniałem błędy, co wykorzystali zawodnicy gospodarzy. Żałuję pierwszego biegu, bo mogłem dowieźć zwycięstwo. Przebudziłem się w kolejnych gonitwach i ostatecznie mogę być zadowolony. Mimo że jeździłem w Rzeszowie wiele razy, nigdy nie mogłem zaliczyć tam dobrego wyniku. Tym razem udało mi się odczarować ten rzeszowski tor - powiedział w rozmowie z naszym portalem Jakub Jamróg.
Przed wyścigiem 4. doszło do kuriozalnej sytuacji. W wyniku braku komunikacji dwóch zawodników Orła przekroczyło czas dwóch minut i zostało wykluczonych. - Było dużo nerwów. Moim zadaniem nie jest jednak wdawanie się w mocną wymianę zdań. Ja muszę skupić się tylko i wyłącznie na swoich biegach. Na pewno nie powinny się zdarzać takie rzeczy. Trzeba mieć świadomość, że w Rzeszowie jest bardzo długi dojazd na start. Czasami nawet bez wykonania próbnego startu, po zapaleniu się zielonego światła, zostaje tylko minuta. Trzeba się po prostu sprężać - skomentował to zdarzenie zawodnik łódzkiego klubu.
Ogólnie bylo dużo walki na trasie nie było n Czytaj całość