Takiego pogromu w Pile nikt się nie spodziewał. Wymieniany wśród faworytów rozgrywek Eko-Dir Włókniarz Częstochowa dostał srogie lanie od Polonii Piła. Po wysokiej porażce pojawiły się głosy, że kierownictwo klubu zbyt późno zdecydowało się na rezerwy taktyczne. Po raz pierwszy użyto jej dopiero w jedenastym biegu, mimo że można ją było zastosować już od szóstego. Dlaczego zdecydowano się na nią tak późno? - A kogo mieliśmy w ramach tej rezerwy taktycznej puścić? Biegi od piątego do siódmego przegraliśmy 4:14. W dłuższej przerwie nie zastanawialiśmy się nad zmianami, tylko nad tym, aby zrobić większe korekty w sprzęcie. Byliśmy zespołem, który przegrywał szybkościowo. Nie pojawił się żaden zawodnik, którego można było od początku puścić w ramach rezerwy taktycznej. Natomiast poczynione zmiany w sprzęcie spowodowały, że w biegach 8-10 już powalczyliśmy i mogliśmy puścić rezerwy taktyczne. W pierwszych siedmiu biegach, oprócz Damian Dróżdża, nie zanotowaliśmy żadnej "trójki". Dodatkowe szanse dostali Czaja, Jeleniewski i Dróżdż. Pozostali nie zasługiwali na dodatkowy start - tłumaczy Michał Finfa.
Zastrzeżenia budził również fakt, że mimo fatalnej postawy Tomasa H. Jonassona zdecydowano się wystawić go do pierwszego z biegów nominowanych. - Daliśmy mu ostatnią szansę na rehabilitację. Rozmawialiśmy z trenerem Kaflem. Chcieliśmy poznać odpowiedź na pytanie, w jakim miejscu znajduje się pod kątem kolejnych spotkań. Nie wiem co się z nim stało. Po meczu był bardzo tym wszystkim zaskoczony i również nie potrafił znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Wiemy, że daliśmy ciała. Należy z tego miejsca przeprosić kibiców, a taki zimny prysznic paru zawodnikom się przyda. Między innymi Tomasowi. Proszę jednak kibiców, aby nie odwracali się od niego. Rok temu, kiedy pracowałem w Wandzie Kraków, identyczny pierwszy występ miał Andriej Karpow. Jak później jeździł i w jakim miejscu się znajduje obecnie, nie muszę chyba nikomu przybliżać. Myślę, że podobnie będzie z Jonassonem. Kiedy rozmawiałem z nim po spotkaniu, to aż kipiał żądzą rewanżu za ten słaby start - dodał menedżer Włókniarza.
Zawodnicy częstochowskiego klubu nie mogli spasować się z pilskim torem. Oprócz problemów z właściwym dopasowaniem sprzętu, na kierownictwo klubu spadła również krytyka za wykluczenie Daniela Jeleniewskiego za przekroczenie czasu 2. minut. - Artur Czaja był najlepiej spasowany, ale po meczu też nie był zadowolony, bo jak sam stwierdził zrobił punktów mniej, niż się spodziewał. Z przełożeniami błąd polegał na tym, że poszliśmy w złą stronę po pierwszej serii startów. Potem wróciliśmy i szukaliśmy optymalnych rozwiązań. Co do wykluczenia, to kierownik drużyny stał ze stoperem nad Danielem Jeleniewskim, więc czas był pilnowany. Nie może wsiąść jednak na motor i pojechać za niego. Czas był dyktowany - zrobiliśmy co mogliśmy - wyjaśnił Finfa.
Prezes Włókniarza Michał Świącik zapowiedział, że Tomas Jonasson nie znajdzie się w składzie na mecz z Kolejarzem Rawicz. Porażka w Pile powoduje, że kierownictwo klubu nie zamierza zmieniać koncepcji składu ustalonej przed sezonem. - We wtorek mamy zaplanowane spotkanie w klubie. Na nim podejmiemy wszelkie decyzje odnośnie spraw personalnych. Na pytanie, czy Jonasson pojedzie w kolejnym meczu będę mógł odpowiedzieć dopiero po tym spotkaniu. Mimo koncepcji 6+1 forsowanej przez nasz klub, to podkreślałem, że w sezonie wiele się zmienia. Także nazwiska, które teoretycznie miały gwarantować zdobycz punktową. Takie jak na przykład Jonasson. Wiemy na pewno, że potrzebuje on jazdy i treningów. Nawet jeżeli nie znajdzie się w składzie na kolejny mecz, to będzie miał okazję do wywalczenia miejsca w składzie na treningu - zakończył Michał Finfa.
Menedżer Włókniarza: Brak rezerw taktycznych? A kogo mieliśmy puszczać?
Włókniarz Częstochowa został rozgromiony na inaugurację Nice Polskiej Ligi Żużlowej przez Polonię Piła 61:29. Menedżer częstochowskiej drużyny, Michał Finfa, tłumaczy powody tej porażki.
Źródło artykułu: