Witold Skrzydlewski oburzony żartem reportera. Zgłasza sprawę do GKSŻ i idzie do sądu

Witold Skrzydlewski jest oburzony żartami, które pojawiły się w programie "Na żużlu pytamy" prowadzonym przez reportera Kubę Barańskiego. Sponsor Orła postanowił, że nie wpuści pilskich kibiców i dziennikarzy na najbliższy mecz.

"Na żużlu pytamy" to cykl programów prowadzonych przez Kubę Barańskiego. Jego autor stara się go prowadzić w humorystyczny sposób i często zadaje swoim rozmówcom nietypowe pytania. Podobnie było przy okazji realizacji ostatniego odcinka, w którym jednym z tematów było najbliższe spotkanie pilskiej Polonii w Łodzi. Podczas rozmowy z Tomaszem Soterem, reporter zapytał prezesa Polonii, czy na spotkanie w Łodzi ma przygotowany "pawulonik", po czym dodał "uważaj, żebyś w drewnianej puszce nie wylądował". Żarty miały nawiązywać do działalności, którą na co dzień prowadzi sponsor łódzkiego Orła. Skrzydlewskiemu się one nie spodobały. - Zadający pytania, pan prezes i kilka innych osób, które wzięły udział w tym programie, stracili trochę rozumu. Nie odebrałem tego jako żartu. To było ewidentne obrażanie mieszkańców Łodzi. O mnie chodzi akurat najmniej, bo skórę mam grubą jak żółw - mówi w rozmowie z naszym portalem prezes Orła. Dodajmy, że kontrowersyjne nagranie zniknęło już z sieci.

Witold Skrzydlewski jest zniesmaczony działaniem pilskiego reportera i w związku z tym podjął decyzję, że dziennikarze z Piły nie wejdą na najbliższe spotkanie w Łodzi. Jeden z lokalnych portali poinformował również, że na mecz Orła z Polonią nie zostaną wpuszczone z tego powodu także zorganizowane grupy kibiców gości. - Nasz stadion jest jaki jest. Mamy zgodę od policji na korzystanie z obiektu pod warunkiem że nie będziemy przyjmować zorganizowanych grup kibiców. Proszę nie wprowadzać zatem ludzi w błąd, że zamierzam się odegrać na pilskich kibicach, bo to nieprawda. Z naszego pozwolenia na imprezy masowe jasno wynika, że po prostu nie możemy tego zrobić, bo zamkną mi stadion. Prawdą jest jednak, że pilskich dziennikarzy na nasz stadion nie wpuszczę. Wielu z nich oglądało ten materiał i żaden z nich nie zdobył się na refleksję, że takie rzeczy nie powinny mieć miejsca - wyjaśnia Skrzydlewski.

Pilanie tłumaczą, że w klubie nikt nie miał zamiaru urazić prezesa Skrzydlewskiego i mieszkańców Łodzi. Zarząd klubu wystosował nawet specjalne pismo do szefa Orła.  - Żaden z działaczy Polonii nigdy nie obraził, ani nie obrazi mieszkańców Łodzi czy też prezesa Orła. Jeżeli ktoś poczuł się urażony, to z pewnością nie naszymi wypowiedziami. Współpracujemy z Kubą Barańskim w zakresie zapowiedzi meczów i relacji, jednak cykl "Na żużlu pytamy" jest jego autorskim programem, pod którym podpisuje się własnym nazwiskiem. Prezes Tomasz Soter mimo to wystosował pismo do władz Orła i telewizji, w którym przeprosił wszystkich, którzy poczuli się urażeni i zapowiedział, że cykl Barańskiego nie pojawi się więcej w klubowej telewizji. To jednak nie satysfakcjonowało drugiej strony. Uznaliśmy, że to oświadczenie jest wystarczające i nie zamierzaliśmy podpisać się pod przygotowany przez kogoś innego pismem - tłumaczy nam wiceprezes Polonii, Tomasz Żentkowski. - Ja nie oczekiwałem żadnych przeprosin, a już tym bardziej podpisania się pod konkretnym pismem. Z nikim o tym nawet nie rozmawiałem - twierdzi z kolei prezes Orła.

Sponsor Orła w całej sprawie pozostaje nieugięty. Nie zamierza zmieniać swojego stanowiska. Wręcz przeciwnie, Skrzydlewski wkrótce podejmie kolejne kroki. - Zgłaszam sprawę Głównej Komisji Sportu Żużlowego i panu prezesowi Andrzejowi Witkowskiemu. Podejmiemy też działania cywilnoprawne - dodaje na zakończenie Skrzydlewski.

Zobacz wideo: Władysław Gollob: W Opolu zaskoczył nas... rozmiar krętactwa

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: