Jacek Gajewski: Wpływ na Holdera ma obecność Hancocka

Menadżer Get Well Toruń z optymizmem spogląda na początek rywalizacji w PGE Ekstralidze i chwali Chrisa Holdera, bardzo dobrze prezentującego się u progu sezonu. W najbliższą niedzielę torunianie wybiorą się na inaugurację do Rybnika.

WP SportoweFakty: Z początkiem nowego sezonu toruńskich kibiców cieszy przede wszystkim postawa zawodników zagranicznych, którzy mają pełnić rolę liderów w zbliżającym się sezonie ligowym. Chris Holder z Gregiem Hancockiem bardzo dobrze spisali się podczas Speedway Best Pairs, udane sobotnie zawody zaliczył także Martin Vaculik. Trzon zespołu wygląda więc bardzo okazale. Można tym samym ze spokojem spoglądać na pierwsze mecze w PGE Ekstralidze?

Jacek Gajewski: Na tle innych zawodników w tej chwili na pewno ich forma jest dobra, dlatego mam nadzieję, że utrzymają tę dyspozycję. Generalnie w drużynie jest bardzo dobra atmosfera, widzę jakie jest zaangażowanie chłopaków na sparingach i treningach. Pozytywnie i optymistycznie patrzę, więc na początek sezonu. Jesteśmy dobrze przygotowani do tej inauguracji i mam nadzieję, że generalnie rzecz biorąc będzie to dla nas bardzo dobry sezon.

Świetny początek notuje w szczególności Holder, który zdobywa duże ilości punktów w każdych zawodach, w których startuje. Czy nie będzie przesadą stwierdzenie, że obecny poziom Australijczyka jest zbliżony, do tego który prezentował w 2012 roku?

- Absolutnie nie jest to przesadzone, bo widać jak ściga się czy to w Anglii, czy gdy pojawiał się tu w Toruniu w meczach sparingowych, meczu dla Darcy’ego Warda, czy w parach. Jak ktoś się trochę na żużlu zna, to widzi że całkiem inaczej jedzie, wygląda pewniej na motocyklu, że ściga się i sprawia mu to radość. Poukładał sobie wiele rzeczy w sferze mentalnej, bardzo pozytywnie podchodzi do tego wszystkiego co się wokół niego dzieje. Myślę, że duży i dobry wpływ na to ma też obecność w Toruniu Grega Hancocka.

Cieszyć może też fakt, że Australijczyk pozostał w zespole, bowiem w pewnym momencie był znak zapytania przy jego nazwisku, ze względu na obecność Jasona Doyle'a. Finalnie doszło do tego, że należało dokonać wyboru, który z nich zostanie w Toruniu.

- Bardzo się cieszę, że podjął taką decyzję i my jako klub, że został, bo były różne głosy, różne opcje dotyczące składu. Chris po poprzednim sezonie nie był do końca pewien czy zostanie, czy będzie musiał ewentualnie szukać nowego klubu. Cieszy jednak to, że został, bo póki co jedzie bardzo dobrze. Na dziś nie widzę też jakichkolwiek przesłanek, by ta forma mogła się nagle załamać.

Szansy startu w Toruniu nie otrzymał Paweł Przedpełski, reprezentujący Monster Energy Team. Kibice mocno żałowali, że nie mogli ujrzeć w akcji swojego zawodnika.

- W pewnym momencie, już w końcówce zawodów mógł wyjechać, ale to też jest zawsze trudna sytuacja, ponieważ inni zawodnicy, mają już przejechane po trzy, cztery biegi i w tej końcowej fazie zawodów nie do końca czuje się tor ścigania, by ot tak wyjechać do jednego z ostatnich biegów. Poza tym Holder i Hancock walczyli o to, aby bezpośrednio awansować do finału, odnosili zwycięstwa, bardzo dobrze jechali i raczej dlatego Paweł nie pojawił się na torze.

Po turnieju charytatywnym Darcy’ego Warda pojawiło się o Przedpełskiego sporo obaw. Wywalczył w pięciu startach tylko 3 punkty i bonus, a w biegach, w których przyjeżdżał ostatnio nie nawiązywał walki z rywalami. W tym przypadku był to tylko słabszy dzień czy można snuć przesłanki o poważniejszym problemie toruńskiego młodzieżowca?

- To był tylko słabszy dzień. Poza tym Paweł jest też takim zawodnikiem, który trochę jakby wolniej wchodzi w sezon. Jest też typem zawodnika, którego do maksymalnego, optymalnego wysiłku jazdy i ryzyka zmuszają warunki ligowe, czyli prawdziwe ściganie, walka o coś. W jego przypadku robi dużą różnicę to, w jakich zawodach startuje.

Kacper Gomólski czy Grzegorz Walasek? Obok drugiego zawodnika młodzieżowego jest to ostatnia niewiadoma w składzie. Gomólski prezentuje się u progu sezonu całkiem obiecująco, Walasek natomiast ma za sobą w ostatnich dniach nieudane eliminacje Złotego Kasku i słabsze występy w Anglii. Czy wobec tego wybór ostatniego seniora wydaje się być oczywisty?

- Mamy jeszcze kilka dni, ale na podstawie tego wszystkiego, co działo się tutaj w Toruniu i poza, kwestia składu jest raczej przesądzona i pewien skład mam już w głowie.

Jakiego wobec tego układu par można się spodziewać na niedzielny mecz z ROWem Rybnik?

- Od tego, że będzie się herbatę tylko mieszało, to nie będzie słodsza i trzeba trochę cukru wrzucić. Jeżeli forma poszczególnych zawodników jest dobra, układ par nie ma aż tak wielkiego znaczenia, gdzie, kto i z kim będzie jechał. Widać, że atmosfera jest dobra, zawodnicy na torze się rozumieją. Nie wyolbrzymiałbym problemu kto z kim będzie jeździł w parze.

Jak wygląda sytuacja z Norbertem Krakowiakiem, który podczas meczu sparingowego z MRGARDEN GKMem Grudziądz zaliczył groźny upadek, przez co musiał zrobić ponadtygodniową przerwę od motocykla?

- Rozpoczął już treningi i zobaczymy co dalej. Na pewno ten upadek wyhamował go. Sytuacja bardzo źle wyglądała i całe szczęście, że obyło się bez poważniejszych konsekwencji zdrowotnych i że wyszedł z tego bez urazów. Zwłaszcza w przypadku takiego młodego zawodnika, gdy na początku brakuje jeszcze takiej pewności w jeździe, to coś co na pewno spowolni jego wejście w sezon. Mam jednak nadzieję, że ten tydzień wykorzysta, by powróciła pewność w jeździe i mocno powalczy o to, aby znaleźć się w składzie na mecz z Rybnikiem.

Rozmawiał Tomasz Janiszewski

Źródło artykułu: