Grzegorz Dzikowski: Trzeba umieć przegrać z honorem

Trener gdańskiego zespołu po meczu z Polonią opowiedział jakiego rezultatu spodziewał się w Pile, a także odniósł się do decyzji sędziego oraz postawy swoich zawodników.

Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
fot Arkadiusz Buczyński / akbiphotospl / fot. Arkadiusz Buczyński / akbiphotos.pl

Przed tygodniem Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk pokonało wysoko na własnym torze Stal Rzeszów  Trener Dzikowski wiedział, że w Pile będzie o wiele trudniej i minimalną porażkę brałby w ciemno - Bardzo się obawiałem tego meczu i w żartach powiedziałem, że 40:50 biorę w ciemno. Wynik jest troszkę lepszy niż
obstawiałem - opowiada szkoleniowiec gdańskiej ekipy.

W niedzielnym meczu wiele kontrowersji wywołały decyzje sędziego Macieja Spychały. Jedną z nich było wykluczenie Andersa Thomsena. Duńczyk w szóstej gonitwie dnia nie zmieścił się na wejściu w pierwszy łuk i upadł na tor. Arbiter wykluczył go z powtórki, co nie spodobało się gdańszczanom - Przy wykluczeniu Thomsena to było typowe domino. Kwalifikowało się do powtórzenia biegu w czterech. Obejrzę ten mecz na spokojnie w telewizji i wtedy będę pewien swoich słów. Nie mam pretensji o agresję, bo ministranci na żużlu nie jeżdżą, jednak może trochę mam żal o to wykluczenie mojego zawodnika.

Najwięcej emocji w niedzielnym spotkaniu wywołało spięcie pomiędzy Oskarem Fajferem, a Norbertem Kościuchem. Zawodnik Polonii Piła ostro wjechał w Fajfera. Na szczęście obaj zawodnicy skończyli bieg cało i zdrowo, po którym w mało parlamentarnych słowach wytłumaczyli sobie spięcie na torze - Przecież było widać wyraźnie jak to było w tym wyścigu. Nie będę tego komentował i narażał się. Wiadomo jakie są przepisy. To było wszystko widocznie - dyplomatycznie opisał sytuację Dzikowski.

Do lepszego rezultatu gdańskiego zespołu w Pile zabrakło lepszej dyspozycji dwóch zawodników: Andersa Thomsena oraz Krzysztofa Jabłońskiego. Szkoleniowiec Renault Zdunek Wybrzeże nie był zadowolony z postawy tej dwójki. - U Andersa Thomsena liczyłem na 6-8 punktów. Jeśli chodzi o Krzyśka Jabłońskiego to bez komentarza. Pogubił się on całkowicie. Zatrudniając go mieliśmy inne plany. To doświadczony zawodnik, który powinien zdobywać punkty nie tylko u
siebie, ale też na wyjazdach. W ubiegłym roku był na tym torze bezkonkurencyjny. Przyjemnie się wygrywa, ale trzeba umieć z honorem przegrać - kończy Grzegorz Dzikowski.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×