Tadeusz Zdunek miał okazję przejść się po torze podczas oczekiwania na decyzję sędziego. - Tor jest głęboko nasączony wodą. Odkopywałem go i widziałem, że to jest maź. Oczywiście za wszelką cenę można było przeprowadzić zawody, ale według mnie nie warto narażać zdrowia zawodników. Rządziłby też przypadek i nie byłoby widowiska - powiedział prezes Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk.
Przez półtorej godziny nie było żadnych prac torowych. - Nie dało się zgarnąć całej warstwy toru. Gdyby deszcz lunął i od razu przestał padać, byłaby taka możliwość. Trzeba było zgarnąć około 10 centymetrów toru i to jest bez sensu. Myślę, że kibice widzą, że nie dałoby się odjechać tego spotkania - dodał Zdunek.
Z arbitrem nie polemizował też Grzegorz Dzikowski. - Sędzia był na torze i taką podjął decyzję. Ja nie mam na to żadnego wpływu. Po to jest tylu ludzi, by to oni decydowali. Kiedyś nie było komisarzy, teraz odpowiednie osoby się tym zajmują. Musimy szukać terminu - skomentował trener.