Vaculik znakomicie, bo od dwóch zwycięstw, rozpoczął swój oficjalny debiut w barwach Get Well Toruń. Łącznie Słowak zgromadził na swym koncie 11 punktów. W czterech biegach, w których dojechał do mety, tylko raz dał się pokonać - Krystianowi Pieszczkowi. - Bardzo dobrze mi się dziś jeździło, bo uważam, że Motoarena posiada najlepszy tor żużlowy do ścigania. Dodatkowo, gdy przyjdzie tylu kibiców, ilu było dziś, to czuję się jak piłkarz Barcelony na Camp Nou. To świetne uczucie ścigać się na tym obiekcie. Chciałbym bardzo podziękować kibicom za tak gorące przyjęcie i doping. Przy okazji pozdrawiam też równie ważnych dla mnie kibiców z Tarnowa - powiedział po meczu 26-latek.
Dwunastopunktowy triumf Aniołów mógł być zaskakujący, bo aż do dziewiątego biegu obie drużyny toczyły naprawdę wyrównany bój. - Falubaz to mega mocna drużyna i oczywiście cieszymy się z tego wyniku. Jest to dla nas naprawdę fajny początek sezonu i skupiamy się żeby cały czas było tak dobrze - zapowiedział Vaculik.
Słowacki żużlowiec jedyną wpadkę zanotował w swoim czwartym starcie, gdy o punkt walczył z Jasonem Doyle'em. Na przedostatniej prostej Vaculik wychodził z krawężnika i wjechał w swojego rywala, który uderzył w deski. - Absolutnie nie przesadziłem. Jestem zawodnikiem, który zawsze stara się jeździć w stu procentach fair. Nienawidzę chamstwa na torze. Po prostu złapałem koleinę i dlatego uderzyłem w Jasona - wytłumaczył żużlowiec. - Od razu do niego podszedłem i zapytałem czy jest w porządku. Na szczęście nic się nie stało. Mogę zapewnić, że nie było tam celowości z mojej strony - zakończył nowy zawodnik w barwach toruńskiego zespołu.
Super, ze zostales Aniolem.